Przejdź do głównej zawartości

Pulpeciki w grzybowo-ziołowym sosie

Grzyby i tymianek, to jak dla mnie, małżeństwo idealne. Dzięki temu ziołu grzyby w magiczny sposób stają się bardziej grzybowe. Tymianek ma wyrazisty smak i potrafi zdominować potrawę, fakt, ale przy tym jest na tyle delikatny, że raczej przyjemnie łechce podniebienie niż przeszkadza. Do różnych ziół i przypraw miewamy mniejsze lub większe awersje, ale nie spotkałam jeszcze osoby, która by nie lubiła tymianku. Mam nadzieję, że wśród Was także znajdują się zwolennicy tego smaku.
Boczniaki lubię, jak zresztą wszystkie inne grzyby. Mają wiele zalet. Są źródłem łatwo przyswajalnego białka, witamin z grupy B, soli mineralnych, kwasu foliowego, aminokwasów a także lowastatyny, która pomaga obniżyć poziom cholesterolu we krwi. Czyli nie są takim bezwartościowym i jedynie ciężkostrawnym produktem, jak niektórzy sądzą.
Zapraszam do wspólnego pichcenia. Dzisiaj wieprzowo-wołowe pulpety w sosie z boczniaków z wyraziście tymiankową nuta.


Do przygotowania mojej dzisiejszej propozycji obiadowej potrzebujemy:

  • 250 g mielonego mięsa wołowego i tyleż samo wieprzowego
  • 250 g boczniaków
  • 2 średniej wielkości cebule
  • jajko
  • solidną garść świeżego tymianku
  • natkę pietruszki
  • sól i pieprz
  • 2 łyżki masła i 2 łyżki oleju do smażenia
Przygotowanie dania jest banalnie proste. Na początek myję, suszę i kroję w kostkę boczniaki. Nie za
drobno, ale na tyle, by dość szybko się poddusiły. W dość drobną kostkę kroję cebule z czego połowa trafia na patelnię, na rozgrzane masło w połączeniu z oliwą. Taki miks zapobiegnie przypaleniu się
masła. Gdy cebula się zeszkli, dorzucam grzyby i przysmażam około 5 minut. Następnie podlewam wodą lub bulionem- tylko tyle, żeby grzyby były zanurzone w płynie. Przykrywam i duszę około 20 minut.
W międzyczasie przygotowuję pulpety. Mielone mięso mieszam z jajkiem, resztą pokrojonej cebuli, sporą ilością posiekanego tymianku oraz natką pietruszki. Doprawiam do smaku solą i pieprzem. Wyrabiam masę, aż zrobi się kleista. Nie dosypuję jednak bułki czy innego produktu, który miałby zagęścić bazę do pulpetów. Formuję nieduże kulki, zwilżając palce zimną wodą. Następnie, gdy już grzyby się podduszą, dolewam, jeśli to konieczne nieco wody/bulionu do grzybów, zagotowuję całość i gdy mocno wrze- powoli, stopniowo dokładam do garnka pulpety. Wrzący płyn szybko ściśnie masę, pulpety się nie rozpadną, a będą cudownie miękkie. Delikatnie mieszam co jakiś czas i duszę pod przykryciem około 15 minut, w zależności od wielkości pulpecików. Gdy mięso jest już ugotowane dorzucam jeszcze posiekany świeży tymianek, doprawiam pieprzem i solą, mieszam i gotowe. Moją tymiankowo-mięsno-grzybową potrawkę podałam na fasolce szparagowej z chrypiącymi, pieczonymi ziemniaczkami. Miłego pichcenia i smacznego!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Makaron z serem i pieprzem, czyli cacio e pepe

Ostatnio znajomi odwiedzający mój ukochany Neapol, poprosili mnie o polecenie restauracji na dobrą kolację. Przy okazji cała masa wspomnień, cudownych widoków, zapachów i smaków wróciła ze wzmożoną siłą. Tęsknię za tym niebem i słońcem, nawet tym zimowym... Dzisiaj zatem powrót do kuchni włoskiej. Tym razem potrawa związaną z Rzymem. Jedna z tych bardzo prostych, a jakże pysznych.

Barszcz z kapustą- pyszna klasyka

Często staram się prezentować Wam tutaj nowe smaki, niekiedy zupełnie nowe są także dla mnie i razem z Wami się ich uczę. Jednak najsmaczniejsze nowinki nie są w stanie odciągnąć moich myśli od polskiej kuchni, która jest niezwykle smaczna i różnorodna. Swego czasu zachłysnęliśmy się specjałami kuchni z całego świata. Całe szczęście nasza polska, i to mocno tradycyjna, wraca do łask, stała się po prostu modna i taką modę to ja rozumiem! Dzisiaj mam dla Was przepis na barszcz biały z kapustą kiszoną- na wypadek, gdyby w Waszych beczkach zostało jeszcze nieco kiszonki po zimie. Nie do końca rozszyfrowałam skąd wywodzi się ten przepis, ale źródła świadczą o tym, że bardzo często gościł zwłaszcza na chłopskim stole- proste, tanie, krzepiące. W moim domu rodzinnym, częsta pozycja w jadłospisie :)

Policzki wołowe w wyśmienitym sosie z pieczoną papryką

Niedawno było już o podrobach, dzisiaj ciąg dalszy wykorzystywania piątej ćwiartki. Znacie to pojęcie? Oznacza wszystko to, co poza mięsem i kośćmi można wykorzystać i spożytkować, bez marnotrawstwa. Dzisiaj czas na policzki wołowe. Mało popularne, kiedyś jedzenie biedoty, teraz zwykle wykwintny rarytas, a przecież zwykle za nieduże pieniądze można je kupić w dobrym sklepie masarskim. By były pyszne, wymagają dość długiego gotowania, najlepiej duszenia, ale warto, przez ogromne W!