Przejdź do głównej zawartości

Chabrowe lato w szklance

W tym roku wiosna nas rozpieszcza. Chyba w większości kraju mamy dużo słońca i zwykle zupełnie  letnie temperatury. W związku z tym i roślinki spieszą się z kwitnieniem i owocowaniem. Dzisiaj postanowiłam ruszyć na chabry i okazało się, że w moim rejonie to ostatni dzwonek! A ja głupia zastanawiałam się, czy to nie za wcześniej jednak... Także Pichceniomaniacy, na zbiory! Zwłaszcza jeśli macie ochotę wypróbować poniższy przepis. Na szczęście chabry są dość sporymi kwiatuszkami, więc nie ma z nimi jakoś przesadnie dużo pracy. Trzeba jednak pamiętać, by wybrać bezpieczne miejsce zbioru. Z dala od ulicy, od mocno pryskanych pól. Ja swoje zdobyłam na nieuprawianym od dłuższego czasu poletku w pobliżu lasu- i takich miejsc najlepiej szukajcie.

Składniki na ok. 3 litry lemoniady:

  • przynajmniej 1l płatków chabrów
  • sok z 1,5 cytryny
  • szklanka cukru (niepełna)
  • woda
  • słoik o pojemności 3l
Kwiaty zrywamy i rozkładamy na płaskiej powierzchni, by pozbyć się ewentualnych żyjątek. Ciężko określić jaka ilość jest potrzebna by uzyskać 1 l płatków. Na polu cięłam kwiatki z kilkoma centymetrami łodyżki i takich kwiatów miałam pół standardowej sklepowej jednorazówki- może to nieco pomoże.
Obrywamy płatki. Robi się to bardzo prosto i sprawnie.



Wyparzamy duży słoik lub mniejsze słoiki, ale najlepiej nie mniejsze niż litrowe. Wrzucamy doń płatki.
Lekko ciepłą wodę mieszamy z cukrem.
Zalewamy płatki.
Wyciskamy sok z cytryny.
Dolewamy do słoja.
Zakręcamy. Odstawiamy najlepiej na dość mocno nasłoneczniony parapet.
Po kilkunastu godzinach płyn zacznie zmieniać kolor.
Pozostawiamy napój w słoiku przez około 7 dni, do momentu aż płatki zupełnie się odbarwią.
Dobrze jest co drugi dzień słoik lekko rozszczelnić i spuścić nieco gazu, który się wytworzy. Po tym czasie napój przecedzamy i przelewamy do butelek.
Możecie przelać przez gazę lub na przykład tak jak ja przez filtr do kawy, ale uprzedzam, że trochę to trwa i wydaje mi się, że nie jest to aż takie konieczne- większość niechcianych farfocli zostaje na gęstym sitku.
W zasadzie śmiało możemy już pić. Pomimo sporej ilości cukru wcale nie jest za słodki- i twierdzę to ja, osoba, które nie przepada za słodkimi napojami. Jest lekko kwaskowy. Trochę jak połączenie cydru z owocowym, gotowanym kompotem babci ;) Dla mnie napój najlepszy jest jednak po kolejnych 3-5 dniach, wtedy staje się bardziej wytrawny i zwykle w takim terminie cały znika. Szczerze mówiąc nie wiem jak przechowuje się dłużej. Najlepszy jest schłodzony. Orzeźwienie jakich mało!

Komentarze

  1. No takiej lemoniady to my jeszcze nie piłyśmy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smakowita, sama byłam zaskoczona próbując pierwszy raz. Z takich niepozornych kwiatków niby... ;)

      Usuń
  2. Takiego cuda jeszcze nie piłam, ale bardzo chętnie bym skosztowała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale to musi byc pyszne! Jeszcze nigdy nie probowalam takiej lemoniady

    OdpowiedzUsuń
  4. Och wspaniała lemoniada!
    Kiedyś robiłam miód z chabrami....

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam chabry w ogrodzie ,ale już przekwitły, Żałuję, że tak późno tu zajrzałam bo na bank zrobiła bym ten napój. W przyszłym roku na pewno wypróbuję.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Administratorem danych jest Pichceniomania. Dane podane w formularzu kontaktowym i/lub wymagane do dodania komentarza zostaną wykorzystane wyłącznie w celu publikacji wpisanego zapytania/komentarza i udzielenia ewentualnej odpowiedzi.

Popularne posty z tego bloga

Najprostszy na świecie sok malinowy

Jestem szczęśliwą posiadaczką starej odmiany malin, które rodzą właściwie od czerwca do pierwszych mrozów. Bałam się, że zimna wiosna pozbawi mnie w tym roku dobrodziejstwa tych owoców, ale nie. Było ich całkiem sporo i cały czas czerwienią się na krzakach. Cała rodzinka pojadła więc malin, powstało z nimi kilka smakowitych deserów no i oczywiście sok. Jego prozdrowotne działanie znamy od wieków. Chyba każdy wie, że gorąca herbata z sokiem z tych owoców to pierwsza pomoc w gorączce, rozgrzewa i wspomaga odporność.

Sok z owoców czarnego bzu- na zdrowie!

Soki najlepiej powstają warzone w sokowniku. Jednak nie każdy posiada takowy w domu, a ponad to, dla niewielkiej ilości owoców po prostu nie opłaca się go uruchamiać. Dlatego czasami warto przygotować sok w bardziej tradycyjny sposób. Żeby zachować jak najwięcej składników odżywczych i witamin, oczywiście najlepiej byłoby nie poddawać owoców obróbce termicznej, jednak w przypadku czarnego bzu jest to konieczne. W ten sposób pozbywamy się toksycznej sambunigryny, która doprowadzić może do zatrucia. Odpowiednio przygotowany sok z czarnego bzu ma bardzo korzystny wpływ na nasze zdrowie. Dla tych cennych prozdrowotnych właściwości i dla smaku- warto sobie go przygotować i sięgać po niego choćby w przypadku przeziębienia, czy bólu. Działa bowiem przeciwgorączkowo, przeciwbólowo i przeciwzapalnie, wspomaga zwalczanie męczącego kaszlu.

Piekielne ogóreczki

Pogoda dopisuje, warzywniak pęka w szwach. Przyszła pora na przetwory. Zaczynamy od ogórków. Pierwszy raz zrobiłam takie w poprzednim sezonie i bardzo żałuję, że nie wcześniej. Zawojowały tę część mojej rodziny, która przepada za ostrymi, wyrazistymi smakami, ale nie tylko. Ogórki zdarzają się być gorzkie i nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć. Wszystko zależy od tego, w jakich warunkach dojrzewają. Jeśli takie się Wam trafią, pamiętajcie o tym, by nie obierać ich od strony łodygi, czyli tej ciemniejszej, w przeciwnym razie rozprowadzicie po cały ogórku kukurbitacyny, które odpowiedzialne są za ten nieprzyjemny smak. Można także odciąć około 1 cm z ciemniejszej strony, albo obierać ogórki pod cienkim strumieniem wody, który pomoże spłukać niechcianą substancję.