Przejdź do głównej zawartości

Szpinakowa zupa-krem

Zielonego nigdy za wiele. Zwłaszcza wiosną, kiedy po miesiącach szarugi i wyjadania zapasów i mrożonek, możemy wreszcie korzystać z dobrodziejstw wiosennych, a w sumie już letnich plonów.

Szpinak uwielbiam w każdej postaci. Fakt, trzeba wiedzieć jak przyrządzić i doprawić żeby dobrze smakował i przekonał do siebie sceptyków. Poniższy przepis nie wymaga żadnych magicznych sztuczek, po prostu oddania szpinakowi tego, co szpinakowe ;)






Zupę polecam gotować na wywarze warzywnym lub warzywno-wołowym lub wieprzowym.
Zaczęłam od obgotowania kości. Wykorzystuję kości, gdyż oddają dużo smaku a niewiele tłuszczu. Po zagotowaniu ściągam szumy a następnie dodaję warzywa. Na około 2 litry wody wrzucam 3 nieduże marchewki, 2 pietruszki, pora, selera, 5 ziemniaków, cebulę. Doprawiam kilkoma ząbkami czosnku- czosnek i szpinak to dobrana para. Dorzucam 2 ziarenka ziela angielskiego, kilka listków laurowych. Solę, pieprzę i gotuję do momentu aż warzywa całkiem zmiękną.

Następnym krokiem jest wyciągnięcie kości i dorzucenie dokładnie opłukanego wcześniej szpinaku w ilości... hmm... dwóch naprawdę solidnych garści. Pierwsze wrażenie po wrzuceniu liści do garnka powinno być takie, że zupa będzie za gęsta- oznacza to, że ilość szpinaku jest właściwa Wystarczy bowiem chwila i zdecydowanie zmieni się jego struktura, zmięknie i połączy się z wywarem. W tym momencie próbuję i doprawiam zupę jeśli to konieczne Obowiązkowo dorzucam szczyptę gałki muszkatołowej i około łyżki soku z cytryny. Szpinak, owszem, sam w sobie wnosi delikatnie kwaskowy posmak, ale mnie zależy na dodatkowym uwydatnieniu tego smaku. Słodkość ziemniaków, marchewki plus kwaśny szpinak i nieco cytryny- świetnie się zrównoważą i niejako zbudują cały smak naszej zupy.

Szpinaku nie należy gotować długo, gdyż po pierwsze nie ma takiej potrzeby, a po drugie gotowany zbyt długo straci swój piękny kolor. Wszystko warzy się ze sobą jakieś 3-4 minuty, w międzyczasie staram się odłowić ziele i liście laurowe. Zupę choćby lekko chłodzimy, a następnie miksujemy. Studzenie jest dość istotne, miksowanie gorących potraw przyspiesza bowiem tępienie się noży blendera czy malaksera. Zupa gotowa. Podgrzewamy- jeśli wystygła zbyt mocno. Jest to też dobry moment, by jeszcze ją doprawić jeśli czegoś nam w niej brakuje.

Można ją podawać z jajkiem, grzankami, uprażonymi pestkami, makaronem, kaszą... Jednak zupa wychodzi dość gęsta i równie dobrze sprawdzi się bez dodatków z niewielkim kleksem kwaśniej śmietany dla dekoracji. Smacznego zielonego!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Makaron z cebulowym sosem czyli pasta alla genovese

Przepis króluje w Neapolu prawdopodobnie od 15-16 wieku. Jest kilka hipotez, co do jego powstania i pochodzenia nazwy. Skąd w Neapolu przepis o nazwie, która kojarzy się raczej z miastem położonym na północy Włoch? Jedna z teorii mówi o tym, że przepis faktycznie przywędrował wraz z kucharzami z Genui. Oba wspomniane miasta stanowiły 2 największe włoskie, współpracujące ze sobą porty. Możemy zatem wyobrazić sobie, że oba te miejsca miały na siebie nawzajem spory wpływ, także pod względem kultury kulinarnej. Inne źródła mówią, że przepis przywędrował nie z Genui a z Genewy, a jeszcze inne, że został stworzony przez kucharza, z krwi i kości neapolitańczyka, którego zwano "o Genoves". Tak czy siak, ten aromatyczny, swego rodzaju sos stał się jedną z najbardziej charakterystycznych potraw regionu Kampania i z całą pewnością każdy, kto odwiedza tę część Italii, powinien choć raz go spróbować. Jest to danie, które porównać można do naszego rosołu, czy bigosu. Wersji przepisu może

Tropikalne maliny

 Dzisiaj temperatura raczej niezbyt letnia, a tym bardziej  tropikalna. Marzę o słońcu... Zamiast pracować i siedzieć przed komputerem wolałabym leżeć na plaży, lub spacerować po jakimś malowniczym nadmorskim miasteczku. Kąpać się w słońcu, odpoczywać, delektować się letnimi zapachami i smakami. Wakacyjny czas jeszcze przed nami jednak dzisiaj postanowiłam wybiec nieco w przyszłość. Desery podobne do tego, który dziś proponuję, zawsze zabierają mnie w rozkoszne przestrzenie mojej pamięci, przywołują cudowne wspomnienia, a przy tym, oczywiście, są po prostu pyszne.

Rolada serowa

To niezwykła przyjemność dawać ludziom radość, choćby taką niewielką w postaci smacznej potrawy. Dla mnie gotowanie to forma rozrywki i relaksu, ale jeśli jest połączona z pochwałami i powszechnym zadowoleniem, to jest mi egoistycznie bardzo, bardzo miło. Tym bardziej miło jest mi pisać o daniu-przystawce, która szczerze podbiła serca kilku smakoszy. Wbrew pozorom nie jest trudna do zrobienia, uwierzcie!