Przejdź do głównej zawartości

Rybka paprykowo-ogórczasta


Wariacji na temat ryby, smażonej, pieczonej czy choćby gotowanej jest mnóstwo. Na słodko, ostro, kwaśno- ryby są bardzo wdzięcznym produktem, by łączyć je z przeróżnymi smakami i składnikami. Dlatego mam dla Was kolejną propozycję na rybę, do wykorzystania nie tylko z okazji świąt. W końcu o ich zbawiennym oddziaływaniu na ludzki organizm już chyba nikogo przekonywać nie trzeba.



Proporcje na około 0,5 kg filetów ryby to:
  • 4-5 dużych czerwonych papryk
  • średnia cabula
  • 5-6 małych korniszonów
  • sól pieprz
  • olej
  • jajko
  • mąka
  • łyżeczka koncentratu pomidorowego
  • sól
  • pieprz
No i oczywiście ryba, ja użyłam morszczuka. 

Paprykę myjemy, suszymy, układamy na blaszce na papierze do pieczenia.
 Pieczemy w 160 stopniach przez jakieś 20-30 minut aż skórka zacznie się marszczyć i lekko przypalać. Rybę delikatnie solimy, obtaczamy w rozmąconym jajku i mące i smażymy na złoty kolor. Odkładamy na papierowy ręcznik, by pozbyć się nadmiaru tłuszczu. Pamiętajcie, jeśli wykorzystujecie mrożoną rybę, nie musicie czekać aż się rozmrozi. Jednak nie wkładajcie jej od razu całej na raz na patelnię i najlepiej nie smażcie zbyt wielu kawałków na raz. Zimna ryba obniża temperaturę oleju i może sprawić, że wszystko zacznie się raczej gotować niż smażyć!
Upieczoną paprykę wkładamy na miski.
Przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy na jakieś 15 minut, dzięki temu łatwiej ją obierzemy.
W międzyczasie cebulę kroimy w pióra i smażymy na patelni, aż się ładnie przyrumieni.
Obieramy i oczyszczamy z pestek paprykę, kroimy na nieduże kawałki.
Dorzucamy do cebulki i smażymy razem jakieś 5 minut. Ogórki kroimy w niezbyt cienkie słupki i dorzucamy na patelnię.
Dokładamy przecier pomidorowy, po chwili próbujemy i doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Po dołożeniu ogórków nie dusimy już zbyt długo, papryka po upieczeniu i smażeniu będzie mięciutka, wręcz będzie się rozpadała, a ogórki powinny pozostać chrupiące. Na koniec, po lekkim ostudzeniu, otulamy usmażoną rybę kołderką z przygotowanych warzyw.
Ta wersja, jak dla mnie, najlepiej smakuje na zimno. Smacznego! 

Komentarze

  1. Bardzo smakowicie się zapowiada. Na pewno wypróbuje. Dziękuje za przepis i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam wypróbować, wszyscy, nawet sceptycy byli miło zaskoczeni połączeniem smaków i tekstur :) Pozdrawiam serdecznie również, Wesołych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Administratorem danych jest Pichceniomania. Dane podane w formularzu kontaktowym i/lub wymagane do dodania komentarza zostaną wykorzystane wyłącznie w celu publikacji wpisanego zapytania/komentarza i udzielenia ewentualnej odpowiedzi.

Popularne posty z tego bloga

Orzeźwiający koktajl owocowy z ziołową niezpodzianką

Dodatek ziół innych niż mięta do słodkości długo wydawał mi się dość dziwaczny, do momentu aż spróbowałam. Zioła w deserach sprawdzają się genialnie, moim zdaniem zwłaszcza, gdy są one owocowe. Jeśli krzywicie się na myśl o połączeniu na przykład bazylii z truskawkami, to czas spróbować i zmienić zdanie. Ja miałam dokładnie takie samo podejście i cieszę się, że je zweryfikowałam. Dzisiaj propozycja pysznego, prostego koktajlu owocowego. Ugasi pragnienie, ale spokojnie można podać go także jako pyszny deser.

Zupa cebulowa z ziemniakami w tle.

Uważam, że dobra zupa cebulowa, wymaga kilku trików- wyrazistego doprawienia i pysznego sera, jako dopełnienie całości. Oczywiście cały sekret polega na tym, żeby spełnić te warunki i nie przesadzić. Łatwo przyćmić rozkosznie słodki smak cebuli. Wersja, którą Wam dzisiaj prezentuję przemyca składnik, który bardzo lubię. Jest to ser scamorza, pochodzący z południowej części Włoch. Należy do tej samej grupy serów co mozarella i provolone, ale oczywiście różni się od nich smakiem i konsystencją. Ma charakterystyczny wygląd, który zawdzięcza procesowi wytwarzania. Z masy serowej formuje się dość długi szeroki wałek, który w 2/3 długości przewiązuje się sznurkiem. Wiesza i suszy do czasu aż ser nabierze lekko żółtego koloru. Pyszna jest także wędzona wersja tego sera. Ale wróćmy do cebulowej.

Wątróbka cielęca- wariacja na temat klasyki

Zgodnie z moją teorią, że organizm pobudza naszą ochotę na produkty, które mogą mu dostarczyć składników, których mu brakuje... mnie ostatnio ewidentnie brakuje żelaza. Szpinak mogłabym jeść na okrągło i na każdy posiłek, a i wątróbka często gości na moim stole. Jednak cielęcą wątróbkę przygotowywałam pierwszy raz. W konsystencji jest ona podobnie delikatna, co wątróbka drobiowa. Postanowiłam przygotować ją dość klasycznie, z cebulką, ale w lekko odmienionej wersji. Nie byłabym w końcu sobą, gdybym nie dodała czegoś od siebie :D