Przejdź do głównej zawartości

Fiołkowa pychota


Codziennie podziwiam budzącą się do życia przyrodę. Wśród wschodzącej, soczyście zielonej trawy, pojawiło się mnóstwo fioletowych główek, radośnie prężących się do kwietniowego słonka! Kocham fiołki! Za ich kształt, wygląd, zapach, ale także za to, że te wszystkie walory można wykorzystać w kuchni, nie tylko do dekoracji dań. Moja przygoda z jadalnymi kwiatkami zaczęła się stosunkowo niedawno. Wcześniej raczej sceptycznie podchodziłam do przepisów wykorzystujących je. Postanowiłam jednak przekonać się, czy mój dystans warto dalej podtrzymywać. Już przy pierwszych próbach zmieniłam zdanie i wsiąkłam w takie dania i przetwory bardzo. Przyznaję, że większość receptur wymaga sporo zaangażowania, czasu i cierpliwości, ale koniec końców warto! Dzisiaj przepis na fiołkowy dżem.
Składniki na ok 400 ml dżemu:
  • 80 g płatków fiołków (przynajmniej 50 g)
  • 1/2 szklanki cukru
  • 1/2 łyżeczki agaru
  • 4 łyżki soku z cytryny
  • 500 ml wody
Kwiaty zrywamy najlepiej z dala od ruchliwej ulicy. Aby uzyskać wspomnianą ilość płatków musimy zerwać około 3/4 l kwiatów- więc trochę gimnastyki przy okazji też będzie ;) Im ich więcej, tym więcej aromatu. Kwiaty wykładamy na jasną powierzchnię, na przykład ręcznik papierowy, aby wyłapać ewentualnych, niechcianych robaczkowatych lokatorów.
Obrywamy płatki.
Przygotowanie takiej ilości bez przesadnego pośpiechu zajęła mi ok. 2 h, więc może dobrze mieć w zanadrzu dodatkową parę rąk... Płatki zasypujemy cukrem i nieco rozcieramy, by zaczęły puszczać sok.

Zalewamy 500 ml wody i zagotowujemy.
Dodajemy sok z cytryny.
Dzięki temu otrzymamy piękny różowy kolor.
Od tego czasu gotujemy jakieś 10 minut. Dodajemy agar.
Dokładnie mieszamy i po 3 minutach zdejmujemy z ognia. Przelewamy do wyparzonego słoiczka.
Można pasteryzować, na przykład wstawiając na 15-20 minut to piekarnika nagrzanego do 120 stopni, ale 400 ml dżemu ma szansę zginąć w tempie odwrotnie proporcjonalnym do czasu, w ciągu którego powstawał, także ja nigdy tego nie robię, tylko planuję na najbliższy czas jakieś słodkości właśnie z tym dżemem. Niebawem możecie się spodziewać przpisu :)

Komentarze

  1. Fajny pomysł! Nigdy jeszcze nie użyałam fiołków w mojej kuchni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już wiem, że co roku będę się trudziła i robiła ten dżem, bo jest super! :)

      Usuń
  2. Mniaaaaaaammmmmmmmmmmmm! Jak obiecałaś, tak zrobiłaś :). Ciesze się i nasycam widokiem!!!! U mnie akurat fiołków brak, ale... zjadam własnie inne "zielska" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj mniam! Naprawdę! I jeszcze specjalnie umazałam miseczkę, żeby było widać jaki super kolor :D

      Usuń
  3. Świetny pomysł :) Cudowny kolorek ma ten dżemik :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo bardzo ciekawy przepis :) Musi mieć świetny zapach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, pachnie intensywnie, a przekłada się to również na walory smakowe :)

      Usuń
  5. Uwielbiam!
    Wspaniała robota!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Ja już też uwielbiam, pomimo roboty... ;)

      Usuń
  6. O rany ,nie wiedziałam, że fiołki są jadalne. Mam je w swoim ogrodzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są, są. W takim wydaniu naprawdę smakują fiołkowo. Polecam :)

      Usuń
  7. Fiołkowy dżem brzmi naprawdę kusząco :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Ja też, i choć miałam dość skubania płatków, to wiem, że za rok znowu go zrobię, ale zatrudnię całą rodzinę i zrobimy ile się da :) jest naprawdę pyszny!

      Usuń

Prześlij komentarz

Administratorem danych jest Pichceniomania. Dane podane w formularzu kontaktowym i/lub wymagane do dodania komentarza zostaną wykorzystane wyłącznie w celu publikacji wpisanego zapytania/komentarza i udzielenia ewentualnej odpowiedzi.

Popularne posty z tego bloga

Orzeźwiający koktajl owocowy z ziołową niezpodzianką

Dodatek ziół innych niż mięta do słodkości długo wydawał mi się dość dziwaczny, do momentu aż spróbowałam. Zioła w deserach sprawdzają się genialnie, moim zdaniem zwłaszcza, gdy są one owocowe. Jeśli krzywicie się na myśl o połączeniu na przykład bazylii z truskawkami, to czas spróbować i zmienić zdanie. Ja miałam dokładnie takie samo podejście i cieszę się, że je zweryfikowałam. Dzisiaj propozycja pysznego, prostego koktajlu owocowego. Ugasi pragnienie, ale spokojnie można podać go także jako pyszny deser.

Sernik na zimno, ku chwale truskawkom!

Nie za bardzo umiem piec ciasta, ale słodkości lubię, owszem. Uczę się, próbuję, ale jednak pieczenie wymaga często dużej precyzji, której niestety zwykle mi brakuje. Nie mówię, że nic nie wychodzi. Niby wychodzi, ale żeby rezultaty były jakieś spektakularne, to nie powiedziałabym. Niedawno postanowiłam spróbować przygotować sernik... na zimno, bez pieczenia, czyli przepis idealny dla mnie. Przewertowałam dużą ilość przepisów z przeróżnymi pomysłami i ostatecznie zadecydowałam, że moją bohaterką będzie truskawka. Wybrałam przepis na bazie serków waniliowych i postanowiłam dołożyć do standardowej wersji jeszcze jedną warstwę- musu truskawkowego. Wyszło ładnie...ale przede wszystkim bardzo smacznie :)

Burrito z wołowiną i guacamole

Ciudad Juárez to miasto na północy Meksyku, któremu zawdzięczamy tę potrawę. Kucharz, uliczny sprzedawca Juan, wymyślił owijanie jedzenia w placki- tortille, by dłużej było ciepłe i nie zsychało się. Przemieszczał się po mieście wykorzystując osła, i to był jego znak rozpoznawczy. Potrawa swoją nazwę wzięła więc od środka transportu, od osła, czyli po hiszpańsku burro. Oryginalne meksykańskie burritos są nieduże, zawierają niewielką ilość składników, na przykład mięso, fasolę z ryżem. Te, które zwykle jada się u nas są bardziej amerykańską wersją. Można powiedzieć, że potrawa zrobiła tam zawrotną karierę i doczekała się bardzo wielu wariacji. Moja wersja to hołd oddany klasyce, ale jednak zmodyfikowana. Zapraszam do lektury i wypróbowania.