Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2017

Kurczak ze szparagami w mleku kokosowym

Bardzo lubię zioła i przyprawy, chyba najbardziej te, związane z kuchnią orientalną. Przyprawy dobrej jakości są tak aromatyczne, że przyprawiają nie tylko potrawy, ale także o zawrót głowy ;) Uwierzcie mi, że warto wydać nieco więcej i kupić zapas oryginalnych, na przykład w sklepie z lokalnymi produktami z całego świata. Wspaniałe są mieszanki, których przygotowanie jest prawdziwą sztuką, delikatna zmiana proporcji potrafi kompletnie zmienić smak. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale lubię zamieszać, pomieszać i poeksperymentować. Dzisiaj propozycja potrawki, która łączy proste i cudownie wyraziste smaki. Świeże składniki plus kmin rzymski( nie mylić z kminkiem)- nie wiem jak kiedyś mogłam żyć bez niego...

Zapiekane awokado

Do tej pory używałam miąższu awokado jako smarowidła do kanapek, albo jako składnika sałatek, czyli z tego co się orientuję, tak jak większość z Was. Tymczasem owoc jest bardzo smaczny także na ciepło. Świetnie skomponuje się na przykład z makaronem, czy kaszą, w daniach z rybami, owocami morza, czy kurczakiem. Może być świetną podstawą do stworzenia fantastycznej przystawki, zapiekanej z tak dowolnymi składnikami. Moja propozycja jest dość prosta, wszystkie użyte produkty, w dowolnym zestawieniu genialnie się ze sobą komponują, więc nie ma najmniejszych obaw o niepowodzenie.

Koniec z cykorem przed cykorią!

Wielu z nas kojarzy cykorię z gorzkim smakiem. Jeśli go nie lubimy, omijamy ją szerokim łukiem, a niepotrzebnie. Po pierwsze, cykoria, a właściwie bukiet witamin i składników mineralnych, które zawiera, korzystnie wpływa na pracę wątroby, nerek, na tworzenie się czerwonych krwinek. Poza tym, ten gorzki smak można bardzo łatwo poskromić. Oczywiście jeśli taki jest cel, czasami bowiem goryczka jest wręcz pożądana. Przedstawiam Wam moją wersję cykorii zapiekanej, która może być oryginalnym dodatkiem do głównego dania, ale przede wszystkim- sama może nim być.

Prażucha, porka, psiocha, fusia, lemieszka ziemniaczana, czyli po prostu pycha obiad.

Prażucha ziemniaczana to jeden ze smaków mojego dzieciństwa. Jest dowodem na to,  jak kuchnia polska radziła sobie w niezbyt sutych okresach naszej historii, a jednocześnie ile smaku rewelacyjnych smaków oferowała, bezbłędnie komponując choćby najprostsze dania. To potrawa, która gościła na stołach głównie wiejskich, zwłaszcza w ubogich domach, gdzie nie można było pozwolić sobie na częste spożywanie mięsa, ale niezbędnym było dostarczenie posiłkiem solidnej porcji energii i kalorii. To ciekawe, że wiele potraw zrodzonych z niedostatku stało się wizytówką lokalnych, a często wręcz narodowych kuchni. Weźmy choćby taką pizzę... Marzy mi się, abyśmy i my, Polacy, byli świadomi i dumni z naszych kulinarnych tradycji. Zrobiło się poważnie, a tymczasem na stole czeka psiocha! ;) Danie jest bardzo syte, nie chcę nawet myśleć o tym, jak bardzo kaloryczne. Od czasu do czasu warto sobie pozwolić na taką wyżerkę. Polecam.

Fiołki w głowie i... w szklance :)

Zima, która najwyraźniej nie ma ochoty jeszcze odpuścić, pokrzyżowała mi plany. Wysokie temperatury na początku miesiąca spowodowały, że roślinki jak szalone wyskoczyły spod ziemi. Pojawiły się pierwsze pąki, liście, zakwitły wiosenne kwiaty... a potem spadł śnieg i większość tych dobrodziejstw wymroził. Także całe połacie fiołków, na które miałam chrapkę. Te, które przetrwały lub zakwitły nieco później postanowiłam wykorzystać. Moja propozycja to syrop, który świetnie pasuje zarówno do herbaty, jak i letniego napoju, czy drinka.

Mój nowy przyjaciel- mniszek

Mój romans z kuchnią opartą o produkty, które z łatwością można znaleźć w ogródku rozkwita wraz z wiosną. Może pogoda nas nie rozpieszcza, ale przyroda powolutku budzi się do życia i warto z tego skorzystać. O wykorzystywaniu mniszka lekarskiego w kuchni słyszałam od dawna, ale jakoś... nie miałam okazji i chyba odwagi żeby spróbować. Właściwie każdą część tej rośliny możemy oszamać. Zaczęłam niejako od podstaw, od pączków. Naczytałam się jakie zbawienne działanie mają substancje zawarte w tym chwaście, między innymi- obniżają cholesterol, wspomagają odporność, działanie przewodu pokarmowego, układu moczowego, a do tego, jak się okazuje...mniszek smakuje bardzo przyjemnie. Nie czekajcie, po prostu spróbujcie.

Wątróbka z serem idą w parze

Myślę, że już przywykliście do tego, że podroby dość często goszczą na moim stole. Wątróbki kiedyś nie jadłam wcale, a teraz zjadam z przyjemnością i z chęcią po nią sięgam. Powoli nabieram odwagi żeby z nią troszkę eksperymentować, może póki co bez wielkich szaleństw, ale jednak. Dzisiaj jedna z takich propozycji i jedno z dań, którego gotując, zupełnie nie byłam pewna. A wyszło super smacznie!

Mięsko w fasolowym sosie

No i plecie ten kwiecień, zgodnie z przysłowiem. Po pięknych, momentami niemal letnich dniach, wróciła zima. Pada śnieg, wieje przesadnie silny wiatr, aż nie chce się nosa wyściubiać z domu. W takie dni nie tylko gorąca herbatka przyda się na rozgrzewkę, ale pożywny, gorący, aromatyczny, posiłek.

Coś jakby... risotto

Czemu "coś jakby"? Bo z klasycznym przepisem na risotto niewiele ma wspólnego, poza gatunkiem ryżu, którego użyłam. Jaka była inspiracja? Po prostu, biała kiełbaska w lodówce. Nic niezwykłego w okresie Świąt Wielkanocnych. Miałam ochotę ją wykorzystać, a przy tym stworzyć dość lekkie, obiadowe danie. Uważam, że wyszło ciekawie, sprawdźcie.

Zakochana w rzodkiewce, zadurzona w czarnuszce

Święta, czy jakakolwiek inna okazja do celebrowania czasu w gronie bliskich i przyjaciół, to często także okazja do pysznie zastawionego stołu i niestety...przejedzenia. Wiele tradycyjnych polskich dań jest tego gwarantem. Dlatego dobrze czasem sięgnąć po coś lżejszego. Moja sałatka jest zapewne gdzieś pośrodku. Pyszna odskocznia od tłustych mięs i bigosów, lecz jednocześnie zgrabne nawiązanie do Wielkanocnego menu. Ostrość, ale i świeżość rzodkiewki, słodycz jajek i groszku przełamana słonym, octowym smakiem kaparów i przyjemną ostrością czarnuszki. Smacznego!

Bigos w prawdziwie świątecznej wersji

Święta bez bigosu to nie święta i umówmy się, nie ma dobrego bigosu bez długiego smażenia i gotowania. Najlepiej także, jeśli gotowa potrawa ma czas odstać, aby składniki dobrze się ze sobą "przegryzły". Przygotowując się do tworzenia tego wpisu, przeszperałam książki kucharskie i internet na prawo i lewo. Wychodzi na to, że co region kraju, a wręcz i co dom- to inny przepis. Czasem bardzo się od siebie różnią, a czasem tylko jednym malutkim składnikiem. Przepis, którym dzielę się dzisiaj z Wami, jest wypadkową tradycji domów rodzinnych moich rodziców. Od lat ta sama procedura, ten sam, uzależniający, odświętny smak, za którym wszyscy tęsknimy i którym, co ciekawe, bez trudu zaraziłam moich zagranicznych przyjaciół :)

Wieprzowina z pieczarkami

Mięso i grzyby to zgrabne i popularne połączenie. Jeśli dodamy do tego jeszcze świeże zioła, na przykład idealny w zestawieniu z grzybami tymianek, to w zasadzie mamy kompletne danie. Proste i pyszne.

Dla mięsożerców- łazanki style ;)

To danie, na pierwszy rzut oka, może nie wygląda zbyt apetycznie, ale uwierzcie mi, że jeśli spróbujecie, to zrozumiecie czemu na jego widok cieknie ślinka. Oczywiście, jak sam tytuł wskazuje, jest to danie dla mięsożerców, powiem więcej- zwłaszcza dla miłośników podrobów, gdyż jednym z głównych składników jest kaszanka, która niesie ze sobą smaki tak zwanej "piątej ćwiartki". W połączeniu z cudownie kwaśną kiszoną kapustą tworzą świetne połączenie, które dopełnia ostry smak pieprzu.

Małże w aksamitnym winnym sosie

Kiedy przychodzi wiosna, robi się cieplej, w powietrzu unoszą się niezwykłe zapachy. Słońce budzi do życia przyrodę, ale i mnie. Staję się głodna, zachłanna wręcz błogiego ciepełka. Niecierpliwie czekam, aż piękna pogoda zagości u nas na dobre, a tak naprawdę to tęsknię za latem. Wakacje najchętniej spędzam nad morzem, więc nic dziwnego, że chcąc przywołać rozkosze wakacyjnych wypraw, gotuję coś, co niezawodnie przenosi mnie do moich ulubionych miejsc. Gotuję małże, wszelkie gatunki i w każdej postaci, ich smak i zapach morza sprawiają, że zamykam oczy i widzę mój ukochany Neapol. Tam różnorodność owoców morza przyprawia o zawrót głowy. Może tych z południa Włoch nie uda się u nas kupić, ale jakieś na pewno, bo przestały być, na całe szczęście, produktem wysoce ekskluzywnym. Wszelkim małżożercom, ale także tym, którzy jeszcze nie znają ich smaku polecam ten przepis. Nie jest skomplikowany i świetnie wydobywa głębię aromatów.

Rzodkiewkowa wariacja

Piękna pogoda za oknem, momentami niemal letnia, a nie wiosenna. Słonko dodaje energii, czuję się lekko, radośnie, i ma to swoje odzwierciedlenie w diecie. Po długiej zimie już desperacko tęsknię za nowalijkami i gdy tylko coś wpadnie w moje ręce- niecnie wykorzystuję. Na te najlepsze, które dojrzewają w słonku, jeszcze trochę musimy poczekać, ale cieszmy się z tego co jest. Dzisiaj propozycja na pyszną, mocno rzodkiewkową sałatkę, idealną na śniadanie, ale na tyle wyjątkową, że idealnie sprawdzi się także na Świątecznym stole.