Przejdź do głównej zawartości

Gołąbki ziemniaczane

Są najbardziej popularne we wschodniej części naszego pięknego kraju i stamtąd też się wywodzą. W różnych wersjach, różnorako doprawione, duszone, pieczone, w przeróżnych sosach. Wariacji jest dość sporo. Jak w przypadku większości tradycyjnych potraw- co dom, to nieco inny przepis. Ja przygotowałam ziemniaczane gołąbki tak, by w daniu dominował smak przede wszystkim kapusty i ziemniaków. Warto spróbować. W moim menu na pewno będą gościły często.


Do przygotowania 8 niedużych gołąbków potrzebujcie:
  • średnią główkę włoskiej kapusty
  • około 1 kg ziemiaków
  • dużą cebulę
  • 2-3 łyżki mąki
  • sól, pieprz i sporą ilość majeranku
Oraz do wywaru w którym duszę gołąbki:
  • 4 ziarna ziela angielskiego
  • 6 liści laurowych
  • 2 nieduże ząbki czosnku
  • sól, pieprz, majeranek i lubczyk
  • no i oczywiście woda :)
Jeśli posiadacie, można udusić gołąbki w rosole lub bulionie warzywnym. Płynu musi być tyle by lekko przykrywał gołąbki.

Kapustę, z wykrojonym głąbem, wrzucam do wrzątku i gotuję przez kilka minut. Dzięki temu liście łatwiej oddzielą się od główki; zdejmuję jeden po drugim. Lekko zblanszowane będą łatwiej się zwijały i nie połamią się.
Ziemniaki i cebulę ścieram na tarce, tak samo jak na placki ziemniaczane. Masę pozbawiam nadmiaru wody wyciskając ją przez ściereczkę. Powstałą masę mieszam z mąką i przyprawami.
Porcję farszu, czubatą łyżkę, zawijam w liść kapusty, pozbawiony twardej części.
Zwinięte gołąbki wkładam do garnka wyłożonego liśćmi kapusty, do wrzącego wywaru z przyprawami.

Tarte ziemniaki szybciutko się zwiążą i gołąbki nie rozpadną się. Duszę na niedużym ogniu, około 30 minut pod przykryciem.

Podałam z zasmażką z boczku i czerwonej cebulki. W wersji bezmięsnej okrasą może być sama cebulka podsmażona na maśle lub dobrym oleju rzepakowym. Wywar, w którym dusiły się gołąbki można zaprawić śmietaną lub pomidorami, dodać grzyby, stworzyć ulubiony sos. Kapusta i ziemniaki są wdzięcznymi produktami, świetnie komponują się z wieloma smakami.

Komentarze

  1. Fajna i na dodatek ekonomiczna wersja tego dania.Koniecznie muszę spróbować :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Napewno wyproboje. Wyglada smakowicie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Administratorem danych jest Pichceniomania. Dane podane w formularzu kontaktowym i/lub wymagane do dodania komentarza zostaną wykorzystane wyłącznie w celu publikacji wpisanego zapytania/komentarza i udzielenia ewentualnej odpowiedzi.

Popularne posty z tego bloga

Makaron z cebulowym sosem czyli pasta alla genovese

Przepis króluje w Neapolu prawdopodobnie od 15-16 wieku. Jest kilka hipotez, co do jego powstania i pochodzenia nazwy. Skąd w Neapolu przepis o nazwie, która kojarzy się raczej z miastem położonym na północy Włoch? Jedna z teorii mówi o tym, że przepis faktycznie przywędrował wraz z kucharzami z Genui. Oba wspomniane miasta stanowiły 2 największe włoskie, współpracujące ze sobą porty. Możemy zatem wyobrazić sobie, że oba te miejsca miały na siebie nawzajem spory wpływ, także pod względem kultury kulinarnej. Inne źródła mówią, że przepis przywędrował nie z Genui a z Genewy, a jeszcze inne, że został stworzony przez kucharza, z krwi i kości neapolitańczyka, którego zwano "o Genoves". Tak czy siak, ten aromatyczny, swego rodzaju sos stał się jedną z najbardziej charakterystycznych potraw regionu Kampania i z całą pewnością każdy, kto odwiedza tę część Italii, powinien choć raz go spróbować. Jest to danie, które porównać można do naszego rosołu, czy bigosu. Wersji przepisu może

Piwoniowa konfitura

Im bardziej zagłębiam się w temat jadalnych kwiatków i innych, często nieco zapomnianych darów łąk i lasów, tym bardziej zadziwia mnie, ile roślin marnuje się w naszym najbliższym otoczeniu. No dobrze, może nie marnują się tak do końca, kwiaty w końcu zawsze cieszą oko. Gdy wpadam do wychuchanego i wypielęgnowanego ogrodu moich rodziców, to widzę jak oni drżą i obserwują pytająco- co też tym razem zagarnę do kuchni. Wszystkie moje próby zyskują finalnie aprobatę, także od czasu do czasu faktycznie coś podkradam. Dzisiaj padło na piwonie, które w tym roku kwitną wyjątkowo pięknie. Zrobiłam 2 słoiczki na próbę, a potem to już ile się dało... :)

Marmurkowe jajka z kminkiem

Kocham sytuacje kiedy kuchnia, tak przyjemnie mnie zaskakuje! Niepozorne danie, a urzekło mnie kompletnie. Podobno wywodzi się z regionu Śląska Opolskiego, no i tradycyjnie przygotowywane było na Wielkanoc. Uważam, że warto spróbować i wpisać na listę ciekawych dań, którymi można zaskoczyć gości. Kminek, który jest tutaj obok jajka bohaterem, lubię bardzo, ale jednak z umiarem. Ten przepis udowadnia, że umiar nie zawsze jest wskazany. Zaskakująco, smakuje nawet tym, którzy za kminkiem nie przepadają!