Przejdź do głównej zawartości

Policzki wołowe w wyśmienitym sosie z pieczoną papryką

Niedawno było już o podrobach, dzisiaj ciąg dalszy wykorzystywania piątej ćwiartki. Znacie to pojęcie? Oznacza wszystko to, co poza mięsem i kośćmi można wykorzystać i spożytkować, bez marnotrawstwa. Dzisiaj czas na policzki wołowe. Mało popularne, kiedyś jedzenie biedoty, teraz zwykle wykwintny rarytas, a przecież zwykle za nieduże pieniądze można je kupić w dobrym sklepie masarskim. By były pyszne, wymagają dość długiego gotowania, najlepiej duszenia, ale warto, przez ogromne W!


Do przygotowania dania, które chcę Wam dzisiaj zaproponować potrzebujecie:

  • 500 g policzków wołowych
  • średniej cebuli
  • 2 ząbków czosnku
  • dwóch dużych czerwonych papryk
  • kilku ziaren ziela angielskiego
  • kilku listków laurowych
  • łyżeczki suszonego oregano lub kilku gałązek świeżego
  • papryczki chili, na przykład suszonej w płatkach
  • soli
  • łyżkę smalcu
  • olej
Zaczynam od upieczenia papryki. Na dłonie wylewam nieco oleju i delikatnie pokrywam nim warzywa. Kładę na blaszkę wyłożoną papierem i piekę około 30 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Po tym czasie skórka papryki powinna być miejscami wręcz czarna. Wyciągam je, wkładam do miski lub garnka i gorące szczelnie przykrywam folią. Po około 10 minutach odkrywam. Ten zabieg powoduje, że skórka zupełnie oddziela się od miąższu, na którym nam zależy. Policzki oczyszczam, zwykle są dość spore, jednak duszę je w dużych kawałkach i rozdrabniam, jeśli to konieczne, dopiero pod koniec gotowania. Na patelni mocno rozgrzewam smalec i podsmażam mięso, 2-3 minuty z każdej strony. Następnie przekładam je do garnka, gdzie w około 0,5 l wody gotują się ziarna ziela i liście laurowe. Na patelnię wrzucam cebulę pokrojoną w pióra i czosnek w plastrach, chwilę podsmażam, a ponieważ tłuszczu na patelni nie zostaje wiele, a nie chcę dokładać większej ilości, to wlewam do naczynia niewielką ilość wody, tylko tyle, by zakryła dno.
Chwilę duszę w ten sposób cebulę i czosnek. Woda zbierze wszystkie smaki z przysmażania. Przelewam całość do garnka z mięsem i duszę pod przykryciem, na małym ogniu około 1,5 h, dolewając co jakiś czas odrobinę wody, jeśli sos za bardzo gęstnieje. Po tym czasie dorzucam pokrojoną pieczoną paprykę, doprawiam lekko solą, chili i oregano.
Duszę przynajmniej następne pół godziny, godzinę, sprawdzając miękkość mięsa. Papryka, cebula i czosnek rozpadną się i zagęszczą sos. Ponadto policzki przerośnięte są kleistymi błonkami, więc sos nie powinien być zbyt rzadki. Jeśli taki jest, polecam raczej odkryć garnek i pogotować dłużej, by woda odparowała, niż zagęszczać go mąką, czy czymkolwiek innym. Na koniec doprawiam jeszcze do smaku i gotowe.
Takie policzki można serwować jako odrębną potrawkę z kromką pysznego, pełnoziarnistego chleba. Może to być świetny sos do wszelkiego rodzaju klusków. Ja podałam z kaszą jęczmienną. Mięsko rozpływa się w ustach, całość jest paprykowo-słodka i ostra zarazem, wyśmienite danie.

Komentarze

  1. Uwielbiam takie aromatyczne dania, już zgłodniałam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Danie wygląda mega!!! :) Wolę jednak nie myśleć o nazwie (policzki), ale z pewnością bym zjadła!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, to skoro już zwierzak stracił życie, to cenię zdolność wykorzystania każdej cząstki. Uwielbiam to mięsko :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Administratorem danych jest Pichceniomania. Dane podane w formularzu kontaktowym i/lub wymagane do dodania komentarza zostaną wykorzystane wyłącznie w celu publikacji wpisanego zapytania/komentarza i udzielenia ewentualnej odpowiedzi.

Popularne posty z tego bloga

Makaron z serem i pieprzem, czyli cacio e pepe

Ostatnio znajomi odwiedzający mój ukochany Neapol, poprosili mnie o polecenie restauracji na dobrą kolację. Przy okazji cała masa wspomnień, cudownych widoków, zapachów i smaków wróciła ze wzmożoną siłą. Tęsknię za tym niebem i słońcem, nawet tym zimowym... Dzisiaj zatem powrót do kuchni włoskiej. Tym razem potrawa związaną z Rzymem. Jedna z tych bardzo prostych, a jakże pysznych.

Zacierki na mleku

Zacierki na mleku goszczą na moim stole zwykle najczęściej w okresie postu, lub po prostu wtedy, kiedy rodzina chce odpocząć od dań ciężkich i mięsnych. Ciekawa jestem, czy u Was też jada się taką zupę mleczną? Niektórym takie połączenie wydaje się równie egzotyczne, jak połączenie mięsa z owocami, a jednak amatorów na nie nie brakuje. Bardzo gorąco polecam wypróbować!

Barszcz z kapustą- pyszna klasyka

Często staram się prezentować Wam tutaj nowe smaki, niekiedy zupełnie nowe są także dla mnie i razem z Wami się ich uczę. Jednak najsmaczniejsze nowinki nie są w stanie odciągnąć moich myśli od polskiej kuchni, która jest niezwykle smaczna i różnorodna. Swego czasu zachłysnęliśmy się specjałami kuchni z całego świata. Całe szczęście nasza polska, i to mocno tradycyjna, wraca do łask, stała się po prostu modna i taką modę to ja rozumiem! Dzisiaj mam dla Was przepis na barszcz biały z kapustą kiszoną- na wypadek, gdyby w Waszych beczkach zostało jeszcze nieco kiszonki po zimie. Nie do końca rozszyfrowałam skąd wywodzi się ten przepis, ale źródła świadczą o tym, że bardzo często gościł zwłaszcza na chłopskim stole- proste, tanie, krzepiące. W moim domu rodzinnym, częsta pozycja w jadłospisie :)