Przejdź do głównej zawartości

Kurczak znikający w mig!


Z dystansem, a może wręcz z lekkim stresem podchodzę do pieczenia mięs. Uważam, że jest to jedna z bardziej niezwykłych umiejętności w kuchni. Nie chodzi mi wcale o smak, o przyprawienie, bo to zależy od indywidualnych preferencji, mam na myśli sztukę upieczenie w punkt, aby mięsko było idealne, soczyste. Każde mięso wymaga innego podejścia, przygotowania, które zależy nie tylko od przepisu na konkretną potrawę, którą chcemy przyrządzić, ale może przede wszystkim od gatunku mięsa, jego jakości i wielkości. Zawitał w mojej głowie pomysł przygotowania dla Was takiego zestawienia- ściągawki, zawierającej wskazówki i rady jak powalić Waszych bliskich mięsnymi wypiekami. Trzymajcie kciuki! A póki co, skorzystajcie z poniższego przepisu na pysznie faszerowanego kurczaka.

Składniki:

  • 2 kg kurczaka (wypatroszonego)
  • 2 garście suszonych grzybów (podgrzybki, prawdziwki)
  • 100 g kaszy gryczanej, nieprażonej
  • 200 g surowych kiełbasek wieprzowych
  • jajko
  • marynata: 50-70 g świeżej kurkumy (lub łyżka sproszkowanej), łyżka słodkiej papryki, pół łyżki ostrej papryki, łyżka czosnku niedźwiedziego, łyżka majeranku, pół łyżki tymianku, pół łyżki sproszkowanej trawy cytrynowej, łyżka soli, pół szklanki oleju/oliwy nadającej się do pieczenia
  • 2 łyżki bułki tartej
  • sól i pieprz do doprawienia farszu
  • woda
  • przydadzą się: igła i nici
Kurczaka czyścimy, myjemy, osuszamy. Przygotowujemy marynatę. Do miseczki wrzucamy suche składniki, zioła i paprykę.
Kurkumę dokładnie myjemy, nie musimy obierać, ścieramy na tarce na wiórki, na małych oczkach.
Uwaga- kurkuma silnie barwi, więc dobrze przygotowywać to mięsko w rękawiczkach. Kurkumę mieszamy z przyprawami i oliwą.
Nacieramy nimi kurczaka, także lekko w środku.
Odstawiamy na minimum 2 h do zamarynowania, w chłodne miejsce/do lodówki. Gotujemy kaszę. Grzyby namaczamy, odlewamy wodę i w świeżej gotujemy jakieś 15 minut. Studzimy i kroimy je, nie za bardzo drobno. Kiełbaski wyjmujemy z osłonek.
Wszystkie te składniki mieszamy ze sobą, z dodatkiem jajka. Dodajemy bułkę tartą, doprawiamy lekko solą i dość sporą ilością pieprzu.
Gotowym farszem nadziewamy zamarynowanego kurczaka, od strony kupra.
Zaszywamy.
Kuczaka włożyłam do naczynia żaroodpornego, w którym ledwo się mieścił, ściśle wypełniał.
Otwór od strony szyi "zatkałam" samą szyją i farsz nie wypłynął w trakcie pieczenia. Jeśli macie co do tego wątpliwości- zaszyjcie kurczaka także od strony szyi. Dobrze żeby kurczak wyjęty z lodówki postał jakieś 1/2 godziny po nadzianiu w temperaturze pokojowej. Przykrywamy nasze ptaszysko folią, lub przykrywką jeśli macie odpowiednie naczynie.
Dobrze aby wraz z kurczakiem do naczynia trafił także tłuszcz z marynaty i nieco wody, ok 1/4 szklanki. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 220 stopni. Po 15 minutach zmniejszamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy dalej pod przykryciem przez godzinę. Następnie odkrywamy, polewamy pieczonkę 1/2 szklanki wody. Pieczemy dalej przez 45 minut, polewając kurczaka co jakiś czas powstałym na dnie naczynia sosem. Przed porcjowaniem dobrze jeśli odstawimy kurczaka na kilka minut.

Komentarze

  1. Ciekawe połączenie, nigdy nie robiłam farszu do drobiu z kaszą gryczaną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często używam kaszy do farszu, bardzo chłonie smak, super wychodzi :)

      Usuń
  2. Tak przygotowany kurczaczek na pewno znika w mig :) Jestem tego pewna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aniu, napisałam jak było. Zrobiłam nawet zdjęcie po tym jak rodzina się na niego rzuciła kolacyjnie ;) Dobrze, że kości zostały ;)

      Usuń
  3. Przepyszny kurczak :) U mnie na pewno zniknąłby w mig :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny farsz :D Mięsko musiało wyjść pyszne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, wszystko zniknęło- zgodnie z tytułem przepisu ;)

      Usuń
  5. No nie dziwie się, że szybko znika ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny pomysł na obiad! A pieczeniem mięsa nie ma co się stresować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stresuję się, bo piec choćby takiego ptaka to spore przedsięwzięcie i dobrze by było, żeby się zakończyło sukcesem ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Administratorem danych jest Pichceniomania. Dane podane w formularzu kontaktowym i/lub wymagane do dodania komentarza zostaną wykorzystane wyłącznie w celu publikacji wpisanego zapytania/komentarza i udzielenia ewentualnej odpowiedzi.

Popularne posty z tego bloga

Makaron z cebulowym sosem czyli pasta alla genovese

Przepis króluje w Neapolu prawdopodobnie od 15-16 wieku. Jest kilka hipotez, co do jego powstania i pochodzenia nazwy. Skąd w Neapolu przepis o nazwie, która kojarzy się raczej z miastem położonym na północy Włoch? Jedna z teorii mówi o tym, że przepis faktycznie przywędrował wraz z kucharzami z Genui. Oba wspomniane miasta stanowiły 2 największe włoskie, współpracujące ze sobą porty. Możemy zatem wyobrazić sobie, że oba te miejsca miały na siebie nawzajem spory wpływ, także pod względem kultury kulinarnej. Inne źródła mówią, że przepis przywędrował nie z Genui a z Genewy, a jeszcze inne, że został stworzony przez kucharza, z krwi i kości neapolitańczyka, którego zwano "o Genoves". Tak czy siak, ten aromatyczny, swego rodzaju sos stał się jedną z najbardziej charakterystycznych potraw regionu Kampania i z całą pewnością każdy, kto odwiedza tę część Italii, powinien choć raz go spróbować. Jest to danie, które porównać można do naszego rosołu, czy bigosu. Wersji przepisu może

Piwoniowa konfitura

Im bardziej zagłębiam się w temat jadalnych kwiatków i innych, często nieco zapomnianych darów łąk i lasów, tym bardziej zadziwia mnie, ile roślin marnuje się w naszym najbliższym otoczeniu. No dobrze, może nie marnują się tak do końca, kwiaty w końcu zawsze cieszą oko. Gdy wpadam do wychuchanego i wypielęgnowanego ogrodu moich rodziców, to widzę jak oni drżą i obserwują pytająco- co też tym razem zagarnę do kuchni. Wszystkie moje próby zyskują finalnie aprobatę, także od czasu do czasu faktycznie coś podkradam. Dzisiaj padło na piwonie, które w tym roku kwitną wyjątkowo pięknie. Zrobiłam 2 słoiczki na próbę, a potem to już ile się dało... :)

Marmurkowe jajka z kminkiem

Kocham sytuacje kiedy kuchnia, tak przyjemnie mnie zaskakuje! Niepozorne danie, a urzekło mnie kompletnie. Podobno wywodzi się z regionu Śląska Opolskiego, no i tradycyjnie przygotowywane było na Wielkanoc. Uważam, że warto spróbować i wpisać na listę ciekawych dań, którymi można zaskoczyć gości. Kminek, który jest tutaj obok jajka bohaterem, lubię bardzo, ale jednak z umiarem. Ten przepis udowadnia, że umiar nie zawsze jest wskazany. Zaskakująco, smakuje nawet tym, którzy za kminkiem nie przepadają!