Przejdź do głównej zawartości

Aromatyczne pieczone kotlety

Potrawy z mięsa mielonego są obecne chyba w każdej kuchni na całym świecie. Z różnych rodzajów mięs, w różnej postaci, ale są. Na polskich stołach kotlet mielony króluje, dzieląc się dominacją ze schabowym. Mielone, czy klopsiki- uwielbiam i wprost ubóstwiam je modyfikować. Dla tych, którzy nie przepadają ze względu na ciężkostrawność smażonych potraw, mam propozycję kotletów pieczonych w piekarniku. Są o wiele zdrowsze, a do tego rewelacyjne.





Składniki na ok. 12 kotlecików:
  • 400 g wieprzowiny
  • 200 g wołowiny
  • jajko
  • średnia cebula
  • 3 spore ząbki czosnku
  • solidny pęczek natki pietruszki
  • kilka listków selera, może być seler naciowy
  • łyżeczka soli
  • łyżeczka pieprzu
  • olej
Mięso mielimy. Mielimy lub ścieramy surową cebulkę i dodajemy do mięsa.
Dodajemy jajko, doprawiamy solą i pieprzem. Czosnek przeciskamy przez praskę i dodajemy.
Liście selera i natkę pietruszki siekamy, dodajemy do masy.

Dodajemy dwie łyżki oleju i dokładnie wyrabiamy masę łącząc wszystkie składniki. Formujemy niezbyt duże kotlety, nacierając je lekko olejem.
Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
Pieczemy około 30 minut w 190 stopniach, dolna i górna grzałka. Podajemy z ulubionymi dodatkami.

Komentarze

  1. Takie kotlety z piekarnika to ja lubie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać na talerzu było mnóstwo rozmaitości, ale kotlety zrobiły furorę tak czy siak :)

      Usuń
  2. Bardzo lubię takie kotleciki :) Zjadłabym z wielką przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aniu, nam wszystkim też bardzo smakują i często je robię :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Administratorem danych jest Pichceniomania. Dane podane w formularzu kontaktowym i/lub wymagane do dodania komentarza zostaną wykorzystane wyłącznie w celu publikacji wpisanego zapytania/komentarza i udzielenia ewentualnej odpowiedzi.

Popularne posty z tego bloga

Makaron z cebulowym sosem czyli pasta alla genovese

Przepis króluje w Neapolu prawdopodobnie od 15-16 wieku. Jest kilka hipotez, co do jego powstania i pochodzenia nazwy. Skąd w Neapolu przepis o nazwie, która kojarzy się raczej z miastem położonym na północy Włoch? Jedna z teorii mówi o tym, że przepis faktycznie przywędrował wraz z kucharzami z Genui. Oba wspomniane miasta stanowiły 2 największe włoskie, współpracujące ze sobą porty. Możemy zatem wyobrazić sobie, że oba te miejsca miały na siebie nawzajem spory wpływ, także pod względem kultury kulinarnej. Inne źródła mówią, że przepis przywędrował nie z Genui a z Genewy, a jeszcze inne, że został stworzony przez kucharza, z krwi i kości neapolitańczyka, którego zwano "o Genoves". Tak czy siak, ten aromatyczny, swego rodzaju sos stał się jedną z najbardziej charakterystycznych potraw regionu Kampania i z całą pewnością każdy, kto odwiedza tę część Italii, powinien choć raz go spróbować. Jest to danie, które porównać można do naszego rosołu, czy bigosu. Wersji przepisu może

Piwoniowa konfitura

Im bardziej zagłębiam się w temat jadalnych kwiatków i innych, często nieco zapomnianych darów łąk i lasów, tym bardziej zadziwia mnie, ile roślin marnuje się w naszym najbliższym otoczeniu. No dobrze, może nie marnują się tak do końca, kwiaty w końcu zawsze cieszą oko. Gdy wpadam do wychuchanego i wypielęgnowanego ogrodu moich rodziców, to widzę jak oni drżą i obserwują pytająco- co też tym razem zagarnę do kuchni. Wszystkie moje próby zyskują finalnie aprobatę, także od czasu do czasu faktycznie coś podkradam. Dzisiaj padło na piwonie, które w tym roku kwitną wyjątkowo pięknie. Zrobiłam 2 słoiczki na próbę, a potem to już ile się dało... :)

Marmurkowe jajka z kminkiem

Kocham sytuacje kiedy kuchnia, tak przyjemnie mnie zaskakuje! Niepozorne danie, a urzekło mnie kompletnie. Podobno wywodzi się z regionu Śląska Opolskiego, no i tradycyjnie przygotowywane było na Wielkanoc. Uważam, że warto spróbować i wpisać na listę ciekawych dań, którymi można zaskoczyć gości. Kminek, który jest tutaj obok jajka bohaterem, lubię bardzo, ale jednak z umiarem. Ten przepis udowadnia, że umiar nie zawsze jest wskazany. Zaskakująco, smakuje nawet tym, którzy za kminkiem nie przepadają!