Przejdź do głównej zawartości

Syrop z kwiatów dzikiego bzu

Po raz pierwszy spróbowałam go kilka lat temu. Do kupienia był głównie w aptekach, sklepach zielarskich czy z żywnością ekologiczną. Do tej pory nie jest przesadnie popularny- syrop z kwiatów dzikiego bzu.

Korzystnie wpływa na dolegliwości w przeziębieniu, ma działanie antywirusowe, wzmacnia odporność, uśmierza ból, działa oczyszczająco, przyspiesza przemianę materii, a to wszystko dzięki licznym witaminom i składnikom mineralnym. Znajdziemy w nim: beta karoten, witaminy A, B1, B2, B3, B6, C, potas, wapń, magnez, fosfor, sód, żelazo, miedź, mangan i cynk a także inne substancje o dobroczynnym działaniu dla naszego organizmu, jak chociażby cholinę, która obniża ciśnienie, zmniejsza odkładanie tłuszczu w organizmie a także ma działanie antynowotworowe.

 Syrop można pić profilaktycznie, niczym syrop na kaszel, jest jednak na tyle smaczny, że polecam dodać do herbaty lub rozcieńczyć wodą i przygotować orzeźwiającą lemoniadę, świetnie gaszącą pragnienie. Bajecznie sprawdzi się jako polewa do lodów czy naleśników. Wystarczy włączyć wyobraźnię i gwarantuję, że wymyślicie mnóstwo połączeń, w których idealnie sprawdzi się ten kwiatowy smak.

Przygotowanie nie jest ani specjalnie trudne, ani specjalnie czasochłonne. Przygotujcie następujące składniki:

  • 50 wachlarzy kwiatów bzu (podobno najlepiej zrywać je w słonecznie południe)
  • 2 litry wody
  • 2kg cukru
  • sok z 4-5 cytryn
Kwiaty pozbawiłam łodyżek przy pomocy nożyczek. Pojedyncze kwiatuszki są bardzo drobne i oczywiście nie mam tu na myśli odcinania każdego z tych maleńkich kwiatków. Każdy wachlarz pozbawiłam po prostu tych najgrubszych i największych zielonych części.

Zagotowałam wodę z cukrem i gorącym syropem zalałam kwiaty. Na koniec dodałam sok z cytryn. Naczynie z całą tą miksturą przykryłam ściereczką o niezbyt gęstej strukturze, by zapewnić dopływ powietrza do środka. Obwiązałam wszystko nitką i odstawiłam na 48h. Po tym czasie przecedziłam płyn przy pomocy gazy (myślę, że sitko z drobnymi oczkami też mogłoby dać radę) i zagotowałam. Umyłam i wyparzyłam butelki- jak to do przetworów, przelałam gorący płyn, zakręcone butelki postawiłam do góry nogami i tyle. Pierwsze przetwory na spiżarnianą półkę gotowe.
A może to dobry pomysł na oryginalny prezent?




Polecam rozcieńczyć w dużym dzbanku w proporcjach, by odpowiadał nam poziom słodyczy, dodać kilka świeżyć plastrów cytryny, listków mięty, kilka kostek lodu... i żaden upał nie będzie nam straszny!



Komentarze

  1. Ciekawy przepis, nie wiedziałam wcześniej o takich właściwościach bzu, chętnie spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja babcia robiła też konfiturę, ale to z owoców, niestety przepisu nie odziedziczyłam, ale zamierzam odtworzyć :) Dodawała sobie do herbaty- podobno miało to pomóc w obniżeniu ciśnienia i w problemach z arytmią, pamiętam tylko, że smak tego był taki...cierpki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Administratorem danych jest Pichceniomania. Dane podane w formularzu kontaktowym i/lub wymagane do dodania komentarza zostaną wykorzystane wyłącznie w celu publikacji wpisanego zapytania/komentarza i udzielenia ewentualnej odpowiedzi.

Popularne posty z tego bloga

Orzeźwiający koktajl owocowy z ziołową niezpodzianką

Dodatek ziół innych niż mięta do słodkości długo wydawał mi się dość dziwaczny, do momentu aż spróbowałam. Zioła w deserach sprawdzają się genialnie, moim zdaniem zwłaszcza, gdy są one owocowe. Jeśli krzywicie się na myśl o połączeniu na przykład bazylii z truskawkami, to czas spróbować i zmienić zdanie. Ja miałam dokładnie takie samo podejście i cieszę się, że je zweryfikowałam. Dzisiaj propozycja pysznego, prostego koktajlu owocowego. Ugasi pragnienie, ale spokojnie można podać go także jako pyszny deser.

Ruska pizza

To danie nie ma nic wspólnego z kuchnią rosyjską/ruską, z pizzą- może tylko kształt. Taką nazwę dostało lata temu, kiedy chciało się zjeść coś dobrego, innego, a niekoniecznie można było pozwolić sobie na wyprawę do pizzerii i trzeba było nieco oszukać. Gdy snuję się po kuchni myśląc: "zjadłabym coś dobrego", to ten placek często przychodzi mi do głowy w pierwszej kolejności. Tak naprawdę można zaszaleć i stworzyć kompozycję dowolnych, ulubionych dodatków. Przygotowanie trwa znacznie krócej niż przygotowanie domowej pizzy, może komuś przypadnie do gustu.

Makaron z serem

Macaroni and cheese, czyli makaron z serem, to potrawa, która chyba największą karierę zrobiła z Stanach Zjednoczonych, gdzie jest jednym z najbardziej popularnych posiłków zaliczanych do dań comfort foods- czyli tych, które się zjada dla poprawy nastroju, wywołania miłych skojarzeń i wspomnień. Być może wszystkiemu "winny" jest jeden z większych producentów żywności, który w pierwszej połowie ubiegłego wieku zaczął produkować ten przysmak na masową skalę. Dlaczego więc amerykanie tak lubią mac and cheese? Kupują, otwierają pudełko, wkładają do piekarnika lub kuchenki mikrofalowej i gotowe. Czyli szybko i bezproblemowo, a do tego smacznie. Jednak, oczywiście, są i tacy, którzy ambitnie sami przyrządzają to rozpustne danie. Dlaczego rozpustne? Bo uzależniającego smaku, ale i kalorii mu nie brakuje... Wersji tej potrawy jest oczywiście sporo. Dzisiaj proponuję jedną z nich, która nie wymaga zapiekania.