Przejdź do głównej zawartości

Kopytka

Wizyty moich przyjaciół z zagranicy zawsze są świetną okazją żeby pogotować, zwłaszcza mocno tradycyjnie, po polsku, żeby zapoznać ich z naszymi typowo domowymi potrawami. Podwójnie przyjemnie jest, kiedy ktoś, kto po raz pierwszy kosztuje danego dania, jest nim zachwycony i tym samym poznaje nowe smaki. Choć oczywiście bywa i tak, że nasze kuchnie narodowe są do siebie podobne. Potrawy różnią się niewielkimi detalami, kształtem no i oczywiście nazwą. Tak było, gdy neapolitańczykom zaserwowałam kopytka- stwierdzili, że robię bardzo dobre gnocchi! ;) Fakt, skład kluseczków podobny. Dzisiaj niezawodny przepis na nasze rodzime kopytka.


Składników nie ma wielu, na około 5 sporych porcji potrzebujecie:
  • 1,5 kg ugotowanych ziemniaków
  • 2,5 szklanki mąki (jeśli ziemniaki są świeżo ugotowane, wilgotne, może być potrzebna większa ilość) + nieco do podsypania przy formowaniu kluseczków
  • jajko
  • sól
  • woda do gotowania
Ziemniaki obieramy i gotujemy do miękkości w osolonej wodzie.
Najlepiej ugotować je z wyprzedzeniem i pozostawić po odcedzeniu do całkowitego ostygnięcia. Chodzi o to, żeby zawierały w sobie jak najmniej wilgoci, dzięki temu będziemy mogli ograniczyć ilość mąki. Ziemniaki przeciskamy przez praskę, ewentualnie tłuczemy, ale bardzo bardzo dokładnie,  na gładziutką masę.
Do ziemniaków wbijamy jajko.
Dodajemy mąkę i zagniatamy.
Ciasto powinno być wilgotne, ale nie przyklejać się do stolnicy. Jeśli jest zbyt wilgotne, dosypujemy jeszcze nieco mąki.
Odrywamy kawałek ciasta, formujemy wałeczek podsypując nieco mąki, by ciasto nie przywierało do podłoża i pod skosem tniemy na kopytka.
Wielkość zależy od was, ja robię takie długości około 4-5 cm i 1-2 cm grubości.
W dużym garnku gotujemy spora ilość wody, solimy. (Jeśli nie jesteście pewni konsystencji ciasta- spróbujcie ugotować najpierw jednego kluska.) Na gotującą się wodę, pojedynczo, wrzucamy kopytka, pilnując, by nie posklejały się.
Leciutko mieszamy i czekamy, aż kluski wypłyną na powierzchnię. Od tego momentu gotujemy jeszcze około 2-3 minut.


Gotowe. Idealne do wszelkich sosów, gulaszy. Fantastycznie smakują z ulubioną zasmażką, a w moim domu serwuje się dodatkowo jeszcze z kubkiem ciepłego mleka.

Komentarze

  1. Uwielbiam kopytka :) Pyszna klasyka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam, jestem wybitnie kluskowa/makaronowa ;)

      Usuń
  2. O mniam! Moje smaki dzieciństwa :))) Uwielbiam kopytka, a Twoje wyglądają wyśmienicie! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, muszę przyznać, że tak je lubimy i tak często je robię, że zawsze wychodzą idealne :)

      Usuń
  3. Ło matko chyba robiłam je sto lat temu, no może trochę mniej bo jeszcze 100 lat nie mam ;) A trzeba by powtórzyć, bo dobre to jedzonko :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pyszne jedzonko. Z sosem, ale skropione oliwą i posypane pieprzem... albo serem... można podać na wiele sposobów! :)

      Usuń
  4. Kiedyś nie lubiłam kopytek, a teraz to Ci ich zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam, bardzo mi ich smak odpowiada. Nie pozostaje Ci nic innego, jak tylko je przygotować i sprawdzić, czy zmieniły się jednak Twoje preferencje ;) Polecam!

      Usuń
  5. W dzieciństwie jadłam kopytka wyłącznie na słodko. Teraz zdecydowanie wolę je w daniach wytrawnych, jednak w obu wersjach spisują się znakomicie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja na słodko to jakoś nie przepadam. Jednak wytrawna wersja jest moją ulubioną :)

      Usuń
  6. Obiadek palce lizać, też by mi posmakował :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mniam! Niedawno sama robiłam i zwykle na pierwszym miejscu były te wyjęte w wody a do tego gotowy sosik. Następnego dnia podsmażane, albo z zasmażką z cebulki, ale ostatnio nie mając czasu wyjęłam salsę paprykową i tak mi posmakowało to połączenie, że jutro zabieram się za kopytka. :))
    Tę salsę zwykle kupuję w https://eterno.pl jednak jeśli ktoś ma sprawdzony przepis to bardzo chętnie go przygarnę i wypróbuję, żeby zrobić sobie taki zapas. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Administratorem danych jest Pichceniomania. Dane podane w formularzu kontaktowym i/lub wymagane do dodania komentarza zostaną wykorzystane wyłącznie w celu publikacji wpisanego zapytania/komentarza i udzielenia ewentualnej odpowiedzi.

Popularne posty z tego bloga

Orzeźwiający koktajl owocowy z ziołową niezpodzianką

Dodatek ziół innych niż mięta do słodkości długo wydawał mi się dość dziwaczny, do momentu aż spróbowałam. Zioła w deserach sprawdzają się genialnie, moim zdaniem zwłaszcza, gdy są one owocowe. Jeśli krzywicie się na myśl o połączeniu na przykład bazylii z truskawkami, to czas spróbować i zmienić zdanie. Ja miałam dokładnie takie samo podejście i cieszę się, że je zweryfikowałam. Dzisiaj propozycja pysznego, prostego koktajlu owocowego. Ugasi pragnienie, ale spokojnie można podać go także jako pyszny deser.

Ruska pizza

To danie nie ma nic wspólnego z kuchnią rosyjską/ruską, z pizzą- może tylko kształt. Taką nazwę dostało lata temu, kiedy chciało się zjeść coś dobrego, innego, a niekoniecznie można było pozwolić sobie na wyprawę do pizzerii i trzeba było nieco oszukać. Gdy snuję się po kuchni myśląc: "zjadłabym coś dobrego", to ten placek często przychodzi mi do głowy w pierwszej kolejności. Tak naprawdę można zaszaleć i stworzyć kompozycję dowolnych, ulubionych dodatków. Przygotowanie trwa znacznie krócej niż przygotowanie domowej pizzy, może komuś przypadnie do gustu.

Makaron z serem

Macaroni and cheese, czyli makaron z serem, to potrawa, która chyba największą karierę zrobiła z Stanach Zjednoczonych, gdzie jest jednym z najbardziej popularnych posiłków zaliczanych do dań comfort foods- czyli tych, które się zjada dla poprawy nastroju, wywołania miłych skojarzeń i wspomnień. Być może wszystkiemu "winny" jest jeden z większych producentów żywności, który w pierwszej połowie ubiegłego wieku zaczął produkować ten przysmak na masową skalę. Dlaczego więc amerykanie tak lubią mac and cheese? Kupują, otwierają pudełko, wkładają do piekarnika lub kuchenki mikrofalowej i gotowe. Czyli szybko i bezproblemowo, a do tego smacznie. Jednak, oczywiście, są i tacy, którzy ambitnie sami przyrządzają to rozpustne danie. Dlaczego rozpustne? Bo uzależniającego smaku, ale i kalorii mu nie brakuje... Wersji tej potrawy jest oczywiście sporo. Dzisiaj proponuję jedną z nich, która nie wymaga zapiekania.