Przejdź do głównej zawartości

Dorada z "szalonej" wody

Zaintrygowani szaloną nazwą? Nie bardzo wiedziałam, jak lepiej ją przetłumaczyć- orata all'acqua pazza, to klasyczny przepis kuchni neapolitańskiej. Tak, tak, wiem, znowu! ;) Ale przepis na rybkę jest tak prosty i smaczny, że może ktoś z Was, zechce spróbować w świąteczny czas, może nawet na mniej tradycyjnie polską wigilię? W każdym razie polecam dodać go do przepisów, które koniecznie trzeba wypróbować. Dorada szybciutko się gotuje, jest delikatna, przyjemnie kleista, nie ma zbyt wielu ości, harmonijnie komponuje się ze wszystkimi dodatkami. Podobno była to jedna z ulubionych potraw słynnego Totò- wspaniałego aktora, komika, kompozytora, pisarza i poety pochodzącego z... no skąd? :)



Do szaleństw z doradą przygotujcie:
  • 2 oczyszczone ryby, najlepiej w całości, moje miały po około 350- 400 g
  • 500 g pomidorków cherry
  • pół pęczka natki pietruszki
  • 3 ząbki czosnku
  • niewielką szczyptę płatków chili
  • sól
  • olej
  • 150-200 ml białego wina
  • 300-400 ml wody lub bulionu rybnego
Ilość płynu zależy od wielkości ryb i naczynia, w którym będziemy je przyrządzać. 


Na szerokiej patelni rozgrzewamy 3-4 łyżki oleju i podsmażamy czosnek.
Gdy ten się zrumieni- dodajemy chili, następnie pokrojone na pół pomidorki i chwilę podsmażamy.
Ryby delikatnie solimy, także w środku, i układamy na pomidorkach na patelni.
Po chwili wlewamy wodę/bulion, a następnie wino, płyn powinien sięgać nie wyżej niż do połowy rybek.
Czekamy kilka minut aż alkoholowy zapach odparuje, próbujemy wywaru, doprawiamy solą jeśli to konieczne. Przykrywamy i dusimy przez jakieś 10-12 minut, w międzyczasie oblewamy rybę z wierzchu gotującym się bulionem. Na koniec odkrywamy patelnię, dosypujemy posiekaną natkę pietruszki i gotujemy jeszcze przez kilka minut, nie więcej niż 5. Jeśli oczy ryby są bielutkie, a gdy lekko ciągniemy ją za ogon mamy wrażenie, że z łatwością go oderwiemy- znaczy, że ryba z całą pewnością jest gotowa.

Świetnie smakuje na ciepło i na zimno, po prostu z pomidorkami z gotowania, lub z dowolnymi dodatkami. Jedno jest pewne, nie zapomnijcie podać chociaż kawałka pieczywa, sosik, który zostaje na talerzu, aż prosi się o wytarcia kawałkiem chleba i pożarcie ;)

Pisałam powyżej, że możecie użyć wody lub bulionu rybnego. Moja rada jest taka, przygotujcie trochę warzyw, drobno pokrójcie i gotujcie. Gdy te zmiękną, odetnijcie przynajmniej od jednej z ryb głowę i ogon i ugotujcie. Przecedźcie, doprawcie lekko solą i na przykład białym pieprzem lub pieprzem cytrynowym i bulion gotowy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Piwoniowa konfitura

Im bardziej zagłębiam się w temat jadalnych kwiatków i innych, często nieco zapomnianych darów łąk i lasów, tym bardziej zadziwia mnie, ile roślin marnuje się w naszym najbliższym otoczeniu. No dobrze, może nie marnują się tak do końca, kwiaty w końcu zawsze cieszą oko. Gdy wpadam do wychuchanego i wypielęgnowanego ogrodu moich rodziców, to widzę jak oni drżą i obserwują pytająco- co też tym razem zagarnę do kuchni. Wszystkie moje próby zyskują finalnie aprobatę, także od czasu do czasu faktycznie coś podkradam. Dzisiaj padło na piwonie, które w tym roku kwitną wyjątkowo pięknie. Zrobiłam 2 słoiczki na próbę, a potem to już ile się dało... :)

Makaron z cebulowym sosem czyli pasta alla genovese

Przepis króluje w Neapolu prawdopodobnie od 15-16 wieku. Jest kilka hipotez, co do jego powstania i pochodzenia nazwy. Skąd w Neapolu przepis o nazwie, która kojarzy się raczej z miastem położonym na północy Włoch? Jedna z teorii mówi o tym, że przepis faktycznie przywędrował wraz z kucharzami z Genui. Oba wspomniane miasta stanowiły 2 największe włoskie, współpracujące ze sobą porty. Możemy zatem wyobrazić sobie, że oba te miejsca miały na siebie nawzajem spory wpływ, także pod względem kultury kulinarnej. Inne źródła mówią, że przepis przywędrował nie z Genui a z Genewy, a jeszcze inne, że został stworzony przez kucharza, z krwi i kości neapolitańczyka, którego zwano "o Genoves". Tak czy siak, ten aromatyczny, swego rodzaju sos stał się jedną z najbardziej charakterystycznych potraw regionu Kampania i z całą pewnością każdy, kto odwiedza tę część Italii, powinien choć raz go spróbować. Jest to danie, które porównać można do naszego rosołu, czy bigosu. Wersji przepisu może

Marmurkowe jajka z kminkiem

Kocham sytuacje kiedy kuchnia, tak przyjemnie mnie zaskakuje! Niepozorne danie, a urzekło mnie kompletnie. Podobno wywodzi się z regionu Śląska Opolskiego, no i tradycyjnie przygotowywane było na Wielkanoc. Uważam, że warto spróbować i wpisać na listę ciekawych dań, którymi można zaskoczyć gości. Kminek, który jest tutaj obok jajka bohaterem, lubię bardzo, ale jednak z umiarem. Ten przepis udowadnia, że umiar nie zawsze jest wskazany. Zaskakująco, smakuje nawet tym, którzy za kminkiem nie przepadają!