Przejdź do głównej zawartości

Pyszny gulasz wieprzowo-kaparowy


Sos o wyrazistym, niestandardowym, leciutko kwaśnym smaku, w towarzystwie kruchego mięska, to bardzo dobry pomysł na obiad. Dzisiaj gulasz w nowym wydaniu. Idealny kompan dla wszelkich kasz, makaronów, ziemniaków, czy pieczywa. Do znudzenia będę powtarzała, że najbardziej lubię te przepisy, które zawierają niewielką ilość składników, ale w pełni wykorzystują każdy z nich i niejako wyciągają i podbijają ich walory smakowe. Ten przepis Właśnie do takich należy. Nawet jeśli nie jesteście wielkimi fanami kaparów- uważam, że tak czy siak może przypaść Wam do gustu.





Przygotujcie:

  • 500 g mięsa wieprzowego
  • cebulę
  • 30 g kaparów z zalewy
  • kwaśną śmietanę
  • sól i pieprz
  • 3 liście laurowe
  • mąkę
  • łyżeczkę smalcu lub innego tłuszczu do smażenia
  • wodę
Mięsko kroimy na kawałki, lekko posypujemy mąką.
Na patelni rozgrzewamy tłuszcz i na dość sporym ogniu krótko podsmażamy kąski, z każdej strony. Pod koniec dodajemy pokrojoną cebulkę i podsmażamy.
Zawartość patelni zalewamy około 500-700 ml wody i przelewamy wszystko do garnuszka, w którym będziemy dusić mięso. Pamiętajcie żeby przy pomocy wody zebrać całą zawartość patelni, to jest skarbnica smaku dla naszego sosu.
Leciutko solimy i pieprzymy, dokładamy liście laurowe i zaczynamy dusić na małym ogniu pod przykryciem.
Sprawdzajcie co jakiś czas, czy mięso już zmiękło, myślę, że potrzebuje do tego około 30-40 minut. W międzyczasie wyjmujemy liście laurowe, by nie zdominowały smaku oraz jeśli to konieczne, dolewamy niewielką ilość wody.  Kilka łyżek ciepłej wody mieszamy z łyżką śmietany, dokładamy kapary i miksujemy.
Przed zmiksowaniem
Taką mieszankę dodajemy do mięsa, gdy to już zmięknie. Dusimy jeszcze przez około 10 minut, doprawiamy pieprzem i jeśli jest taka potrzeba- solą, choć myślę, że kapary dodadzą jej zupełnie wystarczającą ilość. Serwujemy z ulubioną kaszą, ryżem, makaronem... Smacznego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Piwoniowa konfitura

Im bardziej zagłębiam się w temat jadalnych kwiatków i innych, często nieco zapomnianych darów łąk i lasów, tym bardziej zadziwia mnie, ile roślin marnuje się w naszym najbliższym otoczeniu. No dobrze, może nie marnują się tak do końca, kwiaty w końcu zawsze cieszą oko. Gdy wpadam do wychuchanego i wypielęgnowanego ogrodu moich rodziców, to widzę jak oni drżą i obserwują pytająco- co też tym razem zagarnę do kuchni. Wszystkie moje próby zyskują finalnie aprobatę, także od czasu do czasu faktycznie coś podkradam. Dzisiaj padło na piwonie, które w tym roku kwitną wyjątkowo pięknie. Zrobiłam 2 słoiczki na próbę, a potem to już ile się dało... :)

Makaron z cebulowym sosem czyli pasta alla genovese

Przepis króluje w Neapolu prawdopodobnie od 15-16 wieku. Jest kilka hipotez, co do jego powstania i pochodzenia nazwy. Skąd w Neapolu przepis o nazwie, która kojarzy się raczej z miastem położonym na północy Włoch? Jedna z teorii mówi o tym, że przepis faktycznie przywędrował wraz z kucharzami z Genui. Oba wspomniane miasta stanowiły 2 największe włoskie, współpracujące ze sobą porty. Możemy zatem wyobrazić sobie, że oba te miejsca miały na siebie nawzajem spory wpływ, także pod względem kultury kulinarnej. Inne źródła mówią, że przepis przywędrował nie z Genui a z Genewy, a jeszcze inne, że został stworzony przez kucharza, z krwi i kości neapolitańczyka, którego zwano "o Genoves". Tak czy siak, ten aromatyczny, swego rodzaju sos stał się jedną z najbardziej charakterystycznych potraw regionu Kampania i z całą pewnością każdy, kto odwiedza tę część Italii, powinien choć raz go spróbować. Jest to danie, które porównać można do naszego rosołu, czy bigosu. Wersji przepisu może

Marmurkowe jajka z kminkiem

Kocham sytuacje kiedy kuchnia, tak przyjemnie mnie zaskakuje! Niepozorne danie, a urzekło mnie kompletnie. Podobno wywodzi się z regionu Śląska Opolskiego, no i tradycyjnie przygotowywane było na Wielkanoc. Uważam, że warto spróbować i wpisać na listę ciekawych dań, którymi można zaskoczyć gości. Kminek, który jest tutaj obok jajka bohaterem, lubię bardzo, ale jednak z umiarem. Ten przepis udowadnia, że umiar nie zawsze jest wskazany. Zaskakująco, smakuje nawet tym, którzy za kminkiem nie przepadają!