Przejdź do głównej zawartości

Fiołki w głowie i... w szklance :)

Zima, która najwyraźniej nie ma ochoty jeszcze odpuścić, pokrzyżowała mi plany. Wysokie temperatury na początku miesiąca spowodowały, że roślinki jak szalone wyskoczyły spod ziemi. Pojawiły się pierwsze pąki, liście, zakwitły wiosenne kwiaty... a potem spadł śnieg i większość tych dobrodziejstw wymroził. Także całe połacie fiołków, na które miałam chrapkę. Te, które przetrwały lub zakwitły nieco później postanowiłam wykorzystać. Moja propozycja to syrop, który świetnie pasuje zarówno do herbaty, jak i letniego napoju, czy drinka.



Składniki i proporcje były następujące:
  • 3/4 l fiołków, samych kwiatów
  • 0,5 l wody
  • szklanka-półtorej szklanki cukru
  • 3-5 łyżek soku z cytryny
Fiołki zbieramy w słoneczny dzień, najlepiej koło południa. Jest to dość ważne, inaczej otrzymamy słodką wodę w ciekawym kolorze i nic poza tym. Dobrze przełożyć je na jakąś godzinkę na jasną powierzchnię, najlepiej kartkę, aby ujawnili się ewentualni mieszkańcy kwiatków ;)
Następnie fiołki zalewamy wrzątkiem, przykrywamy i odstawiamy na kilka godzin.
Następnie dodajemy cukier i gotujemy wszystko jakieś 15 minut od momentu zagotowania, także pod przykryciem. Pod wpływem cukru płyn zmieni barwę z niebieskiej w zieloną,
Przecedzamy.
Stopniowo dodajemy sok z cytryny obserwując, czy syrop osiągnął pożądany kolor, im więcej cytryny tym płyn staje się bardziej różowy.
Po lewej przed, a po prawej po dodaniu cytryny
Ilość, którą udało mi się uzyskać zniknie w oka mgnieniu, ale gdybyście chcieli przechować go dłużej, najlepiej jeszcze raz doprowadzić do wrzenia i gorący płyn wlać do butelki. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jakby ciacho, a jednak sałatka

Lubię takie lekkie mylenie zmysłów, kiedy oko widzi co innego, niż jest w rzeczywistości. Pokrojone na kawałki jakby ciasto, które w rzeczywistości jest sałatką- to jest to. Zaskakujące, a do tego pyszne- idealne na przyjęcie.

Pieczarkowe zapiekańce

Moja dzisiejsza propozycja to świetna przystawka, zakąska, ale znakomicie sprawdzi się także jako danie obiadowe. Grzyby i mięso to po prostu świetne połączenie. Precyzując, w tym przypadku grzyby połączyłam z podrobami i sprawdziło się to genialnie. Do tego serowy akcent i nutka wędzonego aromatu- polecam!

Rybka z kurką

Moja rodzinka spędza właśnie wczasy w górach, a mnie aż skręca na widok pięknych zdjęć, które podsyłają. Nie byłabym sobą, oczywiście, gdybym nie dociekała, co też tam jedzą dobrego. Okazuje się, że w górskich kurortach przeważają fast foody, raczej w złym tego słowa znaczeniu. Gdzieniegdzie można znaleźć bardzo domową jadłodajnię albo super drogą, niekoniecznie ekskluzywną restaurację. Miejsca, gdzie naprawdę dobrze karmią są niewyobrażalnie oblegane, a jak człowiek wygłodniały zejdzie ze szlaku... to zje nawet i tę góralską pizzę. Sama też poczyniłam takie obserwacje, choć w górach nie byłam dawno, to jak widać niewiele się pod tym względem zmieniło. Jak o tym myślę, to chyba lekko lepiej jest nad morzem, gdzie kuchnia włoska, czy kebab są oczywiście na porządku dziennym, ale jednak króluje tam ryba. Inna sprawa, co to za ryba. Niewiele osób orientuje się bowiem, że o tej porze roku, zjedzenie świeżego dorsza w nadmorskiej smażalni wcale nie jest takie proste, gdyż połów tej ryby ...