Przejdź do głównej zawartości

Smażone śledzie- zapachniało mi morzem...

Wakacje, urlop, morze, świeża rybka... cudowny łańcuszek skojarzeń. Póki co, niestety, nadmorskie
wojaże mi nie grożą, więc postanowiłam przywołać jakoś miłe wspomnienia w ramach rekompensaty. Nie przepadam za rybami smażonymi w grubych, ciężkich i niejednokrotnie tłustych panierkach, ale nie oznacza to, że smażona rybka nie jest smaczna. Absolutnym hitem dla mnie są smażone śledzie. Po pierwsze dlatego, że są bardzo smaczne, taka kwintesencja ryby w rybie, a po drugie dlatego, że nie trzeba uważać na ości, których obecność potrafi zepsuć najbardziej wyśmienity posiłek.
Smażone śledzie odkryłam stosunkowo niedawno. Zwykle jednak kojarzyły mi się z tymi z zalewy, w formie przystawki, a także z nieodłączną ich obecnością podczas wigilii czy zakrapianych spotkań. Może nie są niczym wyszukanym, czy wyrafinowanym, ale w smaku nie odstają niczym od bardziej szlachetnych gatunków ryb.

Do przygotowania mojego dania wykorzystałam (4 porcje):

  • 500 g świeżych, patroszonych śledzi bez głowy
  • kilka plasterków cytryny
  • sól i pieprz
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • mąkę, około pół szklanki
  • 15 młodych, średniej wielkości ziemniaków
  • dwa duże pory
  • pół kostki masła
  • świeży koperek
Zaczęłam od śledzi- każdą rybkę kładłam na desce do góry grzbietem. Palcami lub rączką od noża naciskałam wzdłuż kręgosłupa. Ryba stawała się rozpłaszczona, po odwróceniu, nacinałam kręgosłup u nasady ogona i wyciągałam go z łatwością, pozbawiając rybki wszystkich większych ości. Każdą osoliłam, popieprzyłam, skropiłam sokiem z cytryny, przełożyłam kilkoma plasterkami cytryny i odstawiłam na co najmniej 30 minut.
Młode ziemniaki dokładnie umyłam i ugotowałam w osolonej wodzie. W międzyczasie pokroiła pory w drobne paski, posoliłam i odstawiłam, by lekko puściły wodę. Następnie odcisnęłam płyn i udusiłam około 15 minut na maśle z dodatkiem soli, pieprzu i gałki muszkatołowej. 











Śledzie smażą się szybko, dlatego zabrałam się za nie, gdy ziemniaki były już lekko miękkie. Oprószyłam mąką z każdej strony i wrzuciłąm na dobrze rozgrzany olej. Smażyłam krótko do zrumienienia. Wyłożyłam na papierowy ręcznik, by pozbyć się ewentualnego nadmiaru tłuszczu. 
Chrupiące śledzie podałam z ziemniakami okraszonymi maślanym porem. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Orzeźwiający koktajl owocowy z ziołową niezpodzianką

Dodatek ziół innych niż mięta do słodkości długo wydawał mi się dość dziwaczny, do momentu aż spróbowałam. Zioła w deserach sprawdzają się genialnie, moim zdaniem zwłaszcza, gdy są one owocowe. Jeśli krzywicie się na myśl o połączeniu na przykład bazylii z truskawkami, to czas spróbować i zmienić zdanie. Ja miałam dokładnie takie samo podejście i cieszę się, że je zweryfikowałam. Dzisiaj propozycja pysznego, prostego koktajlu owocowego. Ugasi pragnienie, ale spokojnie można podać go także jako pyszny deser.

Krewetki w lekkim sosie

Część rodzinki baluje w Hiszpanii, a mnie w domu skręca. Nie z zazdrości, nie, nie :) lecz z tęsknoty,  bo pomimo oszałamiająco pięknej pogody w Polsce, to tęskni mi się za śródziemnomorskimi klimatami, które uwielbiam. Dzisiaj namiastka smaków, które kojarzą mi się z wakacjami i morzem. Krewetki. W bardzo prostej i chyba mojej ulubionej wersji.

Chabrowe lato w szklance

W tym roku wiosna nas rozpieszcza. Chyba w większości kraju mamy dużo słońca i zwykle zupełnie  letnie temperatury. W związku z tym i roślinki spieszą się z kwitnieniem i owocowaniem. Dzisiaj postanowiłam ruszyć na chabry i okazało się, że w moim rejonie to ostatni dzwonek! A ja głupia zastanawiałam się, czy to nie za wcześniej jednak... Także Pichceniomaniacy, na zbiory! Zwłaszcza jeśli macie ochotę wypróbować poniższy przepis. Na szczęście chabry są dość sporymi kwiatuszkami, więc nie ma z nimi jakoś przesadnie dużo pracy. Trzeba jednak pamiętać, by wybrać bezpieczne miejsce zbioru. Z dala od ulicy, od mocno pryskanych pól. Ja swoje zdobyłam na nieuprawianym od dłuższego czasu poletku w pobliżu lasu- i takich miejsc najlepiej szukajcie.