Przejdź do głównej zawartości

Zapiekanka a' la chłopski kociołek

Dzisiaj nieco odchudzona wersja zapiekanki chłopskiej. Normalnie tworząc takie danie, pomimo procesu pieczenia, i tak większość składników najpierw trafiłoby na patelnię. Oczywiście to dodatkowe kalorie no i więcej czasu spędzonego na przygotowaniach. Dlatego proponuję inną wersję, uważam, że tak czy siak niezwykle pyszną.

Składniki na 4-5 porcji:

  • 600-700 g wołowiny, może być taka na gulasz
  • 4 średnie ziemniaki
  • 2 marchewki
  • 2 średnie czerwone cebule
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 200 g kiełbasy swojskiej
  • 100 g boczku (gotowanego/pieczonego)
  • 0,5 l bulionu (warzywnego lub warzywno-mięsnego, ja wykorzystałam resztę rosołu)
  • łyżeczka soli
  • łyżeczka pieprzu
  • łyżeczka majeranku
  • łyżeczka tymianku
  • łyżeczka rozmarynu
  • 5-6  łyżek oleju
Mięso oczyszczamy i kroimy na niezbyt duże kawałki. Do naczynia żaroodpornego wlewamy bulion i wkładamy do niego pokrojone mięsko. 

Cebulę kroimy w pióra i jej połowę wraz z pokrojonym w plastry czosnkiem, układamy na mięsie.
Następnie dodajemy pokrojoną w plastry marchew i połowę ziemniaków pokrojonych w ćwiartki/ósemki. Posypujemy przyprawami, zachowując połowę na następną warstwę.
Następnie dodajemy pokrojoną kiełbaskę i boczek oraz resztę cebuli.
Dokładamy resztę ziemniaków. Posypujemy przyprawami i skrapiamy olejem.
Przykrywamy.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 220 stopni. Zmniejszamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy przez 2h. 

Komentarze

  1. Pyszny pomysł na obiad! Moja rodzinka byłaby zachwycona taką zapiekanką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raz dwa i obiad gotowy :) Też lubimy tego typu zapiekanki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze smakowicie, ech głodna jestem póki co...do obiadu daleko :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Lila, na głodniaka to faktycznie ciężko przegląda się kulinarne przepisy ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Administratorem danych jest Pichceniomania. Dane podane w formularzu kontaktowym i/lub wymagane do dodania komentarza zostaną wykorzystane wyłącznie w celu publikacji wpisanego zapytania/komentarza i udzielenia ewentualnej odpowiedzi.

Popularne posty z tego bloga

Makaron z cebulowym sosem czyli pasta alla genovese

Przepis króluje w Neapolu prawdopodobnie od 15-16 wieku. Jest kilka hipotez, co do jego powstania i pochodzenia nazwy. Skąd w Neapolu przepis o nazwie, która kojarzy się raczej z miastem położonym na północy Włoch? Jedna z teorii mówi o tym, że przepis faktycznie przywędrował wraz z kucharzami z Genui. Oba wspomniane miasta stanowiły 2 największe włoskie, współpracujące ze sobą porty. Możemy zatem wyobrazić sobie, że oba te miejsca miały na siebie nawzajem spory wpływ, także pod względem kultury kulinarnej. Inne źródła mówią, że przepis przywędrował nie z Genui a z Genewy, a jeszcze inne, że został stworzony przez kucharza, z krwi i kości neapolitańczyka, którego zwano "o Genoves". Tak czy siak, ten aromatyczny, swego rodzaju sos stał się jedną z najbardziej charakterystycznych potraw regionu Kampania i z całą pewnością każdy, kto odwiedza tę część Italii, powinien choć raz go spróbować. Jest to danie, które porównać można do naszego rosołu, czy bigosu. Wersji przepisu może

Piwoniowa konfitura

Im bardziej zagłębiam się w temat jadalnych kwiatków i innych, często nieco zapomnianych darów łąk i lasów, tym bardziej zadziwia mnie, ile roślin marnuje się w naszym najbliższym otoczeniu. No dobrze, może nie marnują się tak do końca, kwiaty w końcu zawsze cieszą oko. Gdy wpadam do wychuchanego i wypielęgnowanego ogrodu moich rodziców, to widzę jak oni drżą i obserwują pytająco- co też tym razem zagarnę do kuchni. Wszystkie moje próby zyskują finalnie aprobatę, także od czasu do czasu faktycznie coś podkradam. Dzisiaj padło na piwonie, które w tym roku kwitną wyjątkowo pięknie. Zrobiłam 2 słoiczki na próbę, a potem to już ile się dało... :)

Marmurkowe jajka z kminkiem

Kocham sytuacje kiedy kuchnia, tak przyjemnie mnie zaskakuje! Niepozorne danie, a urzekło mnie kompletnie. Podobno wywodzi się z regionu Śląska Opolskiego, no i tradycyjnie przygotowywane było na Wielkanoc. Uważam, że warto spróbować i wpisać na listę ciekawych dań, którymi można zaskoczyć gości. Kminek, który jest tutaj obok jajka bohaterem, lubię bardzo, ale jednak z umiarem. Ten przepis udowadnia, że umiar nie zawsze jest wskazany. Zaskakująco, smakuje nawet tym, którzy za kminkiem nie przepadają!