Moja rodzinka spędza właśnie wczasy w górach, a mnie aż skręca na widok pięknych zdjęć, które podsyłają. Nie byłabym sobą, oczywiście, gdybym nie dociekała, co też tam jedzą dobrego. Okazuje się, że w górskich kurortach przeważają fast foody, raczej w złym tego słowa znaczeniu.
Gdzieniegdzie można znaleźć bardzo domową jadłodajnię albo super drogą, niekoniecznie ekskluzywną restaurację. Miejsca, gdzie naprawdę dobrze karmią są niewyobrażalnie oblegane, a jak człowiek wygłodniały zejdzie ze szlaku... to zje nawet i tę góralską pizzę. Sama też poczyniłam takie obserwacje, choć w górach nie byłam dawno, to jak widać niewiele się pod tym względem zmieniło. Jak o tym myślę, to chyba lekko lepiej jest nad morzem, gdzie kuchnia włoska, czy kebab są oczywiście na porządku dziennym, ale jednak króluje tam ryba. Inna sprawa, co to za ryba. Niewiele osób orientuje się bowiem, że o tej porze roku, zjedzenie świeżego dorsza w nadmorskiej smażalni wcale nie jest takie proste, gdyż połów tej ryby w lecie jest mocno ograniczony. Najlepiej sięgnąć zatem po flądrę, turbota, czy mocno niedocenianego śledzia. Owocem moich przemyśleń była rybka na obiad. W panierce, bo taka kojarzy mi się z wakacjami nad Bałtykiem najmocniej. Do tego sos kurkowy- żeby było nieco inaczej. Wypróbujcie.
Do gotowania przygotujcie (proporcje na 2-3 porcje sosu):
Gdzieniegdzie można znaleźć bardzo domową jadłodajnię albo super drogą, niekoniecznie ekskluzywną restaurację. Miejsca, gdzie naprawdę dobrze karmią są niewyobrażalnie oblegane, a jak człowiek wygłodniały zejdzie ze szlaku... to zje nawet i tę góralską pizzę. Sama też poczyniłam takie obserwacje, choć w górach nie byłam dawno, to jak widać niewiele się pod tym względem zmieniło. Jak o tym myślę, to chyba lekko lepiej jest nad morzem, gdzie kuchnia włoska, czy kebab są oczywiście na porządku dziennym, ale jednak króluje tam ryba. Inna sprawa, co to za ryba. Niewiele osób orientuje się bowiem, że o tej porze roku, zjedzenie świeżego dorsza w nadmorskiej smażalni wcale nie jest takie proste, gdyż połów tej ryby w lecie jest mocno ograniczony. Najlepiej sięgnąć zatem po flądrę, turbota, czy mocno niedocenianego śledzia. Owocem moich przemyśleń była rybka na obiad. W panierce, bo taka kojarzy mi się z wakacjami nad Bałtykiem najmocniej. Do tego sos kurkowy- żeby było nieco inaczej. Wypróbujcie.
Do gotowania przygotujcie (proporcje na 2-3 porcje sosu):
- ulubioną rybę, ja użyłam świeżej flądry
- jajko
- bułkę tartą
- czosnek niedźwiedzi
- ok. 150 g kurek
- szalotkę
- ząbek czosnku
- natkę pietruszki
- koperek
- łyżkę kwaśnej śmietany
- biały pieprz
- czarny pieprz
- sól
- olej do smażenia
Szalotkę siekamy.
Podobnie jak czosnek. Nie musi my być bardzo drobno.
W garnku/rondlu rozgrzewamy 4 łyżki oleju i podsmażamy na nim cebulkę.
Gdy się zeszkli dodajemy czosnek. Czyścimy i lekko siekamy grzyby.
Dodajemy do cebuli i czosnku.
Smażymy ok 10 minut. Lekko solimy i dolewamy szklankę wody.
Dusimy przez 20-30 minut pod przykryciem. Na koniec dodajemy śmietanę.
Pieprzymy (czarnym pieprzem) i solimy do smaku.
Siekamy natkę pietruszki i koperek, tyle ile lubicie, najlepiej po niedużej garstce.
Dodajemy i gotujemy jeszcze chwilę.
Jajko rozbijamy.
Doprawiamy solą, białym pieprzem i sporą szczyptą czosnku niedźwiedziego.
W rozmąconym z przyprawami jajku zanurzamy rybę. Następnie obsypujemy ją bułką tartą. Wrzucamy na dobrze rozgrzany olej, smażymy na średnim ogniu na złoty kolor.
Rybkę polewamy sosem kurkowym, który powinien wyjść dość gęsty. Podajemy z ulubioną sałatką.
Podobnie jak czosnek. Nie musi my być bardzo drobno.
W garnku/rondlu rozgrzewamy 4 łyżki oleju i podsmażamy na nim cebulkę.
Gdy się zeszkli dodajemy czosnek. Czyścimy i lekko siekamy grzyby.
Dodajemy do cebuli i czosnku.
Smażymy ok 10 minut. Lekko solimy i dolewamy szklankę wody.
Dusimy przez 20-30 minut pod przykryciem. Na koniec dodajemy śmietanę.
Pieprzymy (czarnym pieprzem) i solimy do smaku.
Siekamy natkę pietruszki i koperek, tyle ile lubicie, najlepiej po niedużej garstce.
Dodajemy i gotujemy jeszcze chwilę.
Jajko rozbijamy.
Doprawiamy solą, białym pieprzem i sporą szczyptą czosnku niedźwiedziego.
W rozmąconym z przyprawami jajku zanurzamy rybę. Następnie obsypujemy ją bułką tartą. Wrzucamy na dobrze rozgrzany olej, smażymy na średnim ogniu na złoty kolor.
Rybkę polewamy sosem kurkowym, który powinien wyjść dość gęsty. Podajemy z ulubioną sałatką.
Ryba z kurką jest pyszna! Kurki zbierałaś sama?
OdpowiedzUsuńNiestety kupowałam, u nas w lesie rzadko można je spotkać.
UsuńWszystko to co bardzo lubię :) Rybka i kurki :) Mniam...
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, że mniam :)
UsuńUwielbiam ryby :-) Twój przepis wydaje się świetnie wyważony pod względem smakowym-mam zamiar go wypróbować :-)
OdpowiedzUsuńPolecam, wszystko świetnie się skomponowało :)
UsuńNie spędzałam nigdy wakacji nad morzem (moja rodzina woli góry) - dopiero w zeszłym roku pojechałam nad Bałtyk pierwszy raz (na 3 dni). Typowej ryby ze smażalni nie jadłam, ale dzięki za zwrócenie uwagi na inne gatunki, które lepiej jest zjeść o tej porze :)
OdpowiedzUsuńJa też rzadko zwracałam na to uwagę, aż pojechałam kupić rybkę prosto z kutra i miły pan rybak mnie oświecił ;)
Usuńwspaniały pomysł moja ulubiona rybak
OdpowiedzUsuńRybka lubi się z grzybkami, wyszło pysznie :)
UsuńRyby nigdy nie jadłam z kurkami :) Moja mam mi właśnie oznajmiła, że ogłosili koniec sezonu kurkowego :(
OdpowiedzUsuńWłaśnie podobno już końcówka. A szkoda. Korzystajmy więc póki jeszcze są :)
UsuńŚwietny obiadek, zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńNie powiem ile porcji pochłonęłam... ;)
UsuńSezon kurkowy trzeba wykorzystać w pełni ;)
OdpowiedzUsuńTak jest! :)
Usuń