Przejdź do głównej zawartości

Rybka z kurką

Moja rodzinka spędza właśnie wczasy w górach, a mnie aż skręca na widok pięknych zdjęć, które podsyłają. Nie byłabym sobą, oczywiście, gdybym nie dociekała, co też tam jedzą dobrego. Okazuje się, że w górskich kurortach przeważają fast foody, raczej w złym tego słowa znaczeniu.
Gdzieniegdzie można znaleźć bardzo domową jadłodajnię albo super drogą, niekoniecznie ekskluzywną restaurację. Miejsca, gdzie naprawdę dobrze karmią są niewyobrażalnie oblegane, a jak człowiek wygłodniały zejdzie ze szlaku... to zje nawet i tę góralską pizzę. Sama też poczyniłam takie obserwacje, choć w górach nie byłam dawno, to jak widać niewiele się pod tym względem zmieniło. Jak o tym myślę, to chyba lekko lepiej jest nad morzem, gdzie kuchnia włoska, czy kebab są oczywiście na porządku dziennym, ale jednak króluje tam ryba. Inna sprawa, co to za ryba. Niewiele osób orientuje się bowiem, że o tej porze roku, zjedzenie świeżego dorsza w nadmorskiej smażalni wcale nie jest takie proste, gdyż połów tej ryby w lecie jest mocno ograniczony. Najlepiej sięgnąć zatem po flądrę, turbota, czy mocno niedocenianego śledzia. Owocem moich przemyśleń była rybka na obiad. W panierce, bo taka kojarzy mi się z wakacjami nad Bałtykiem najmocniej. Do tego sos kurkowy- żeby było nieco inaczej. Wypróbujcie.



Do gotowania przygotujcie (proporcje na 2-3 porcje sosu):
  • ulubioną rybę, ja użyłam świeżej flądry
  • jajko
  • bułkę tartą
  • czosnek niedźwiedzi
  • ok. 150 g kurek
  • szalotkę
  • ząbek czosnku
  • natkę pietruszki
  • koperek
  • łyżkę kwaśnej śmietany
  • biały pieprz
  • czarny pieprz
  • sól
  • olej do smażenia
Szalotkę siekamy.
Podobnie jak czosnek. Nie musi my być bardzo drobno.
W garnku/rondlu rozgrzewamy 4 łyżki oleju i podsmażamy na nim cebulkę.
Gdy się zeszkli dodajemy czosnek. Czyścimy i lekko siekamy grzyby.
Dodajemy do cebuli i czosnku.
Smażymy ok 10 minut. Lekko solimy i dolewamy szklankę wody.
Dusimy przez 20-30 minut pod przykryciem. Na koniec dodajemy śmietanę.
Pieprzymy (czarnym pieprzem) i solimy do smaku.
Siekamy natkę pietruszki i koperek, tyle ile lubicie, najlepiej po niedużej garstce.
Dodajemy i gotujemy jeszcze chwilę.
Jajko rozbijamy.
Doprawiamy solą, białym pieprzem i sporą szczyptą czosnku niedźwiedziego.
W rozmąconym z przyprawami jajku zanurzamy rybę. Następnie obsypujemy ją bułką tartą. Wrzucamy na dobrze rozgrzany olej, smażymy na średnim ogniu na złoty kolor.

Rybkę polewamy sosem kurkowym, który powinien wyjść dość gęsty. Podajemy z ulubioną sałatką.

Komentarze

  1. Ryba z kurką jest pyszna! Kurki zbierałaś sama?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety kupowałam, u nas w lesie rzadko można je spotkać.

      Usuń
  2. Wszystko to co bardzo lubię :) Rybka i kurki :) Mniam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam ryby :-) Twój przepis wydaje się świetnie wyważony pod względem smakowym-mam zamiar go wypróbować :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spędzałam nigdy wakacji nad morzem (moja rodzina woli góry) - dopiero w zeszłym roku pojechałam nad Bałtyk pierwszy raz (na 3 dni). Typowej ryby ze smażalni nie jadłam, ale dzięki za zwrócenie uwagi na inne gatunki, które lepiej jest zjeść o tej porze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też rzadko zwracałam na to uwagę, aż pojechałam kupić rybkę prosto z kutra i miły pan rybak mnie oświecił ;)

      Usuń
  5. wspaniały pomysł moja ulubiona rybak

    OdpowiedzUsuń
  6. Ryby nigdy nie jadłam z kurkami :) Moja mam mi właśnie oznajmiła, że ogłosili koniec sezonu kurkowego :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie podobno już końcówka. A szkoda. Korzystajmy więc póki jeszcze są :)

      Usuń
  7. Świetny obiadek, zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Sezon kurkowy trzeba wykorzystać w pełni ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Administratorem danych jest Pichceniomania. Dane podane w formularzu kontaktowym i/lub wymagane do dodania komentarza zostaną wykorzystane wyłącznie w celu publikacji wpisanego zapytania/komentarza i udzielenia ewentualnej odpowiedzi.

Popularne posty z tego bloga

Makaron z cebulowym sosem czyli pasta alla genovese

Przepis króluje w Neapolu prawdopodobnie od 15-16 wieku. Jest kilka hipotez, co do jego powstania i pochodzenia nazwy. Skąd w Neapolu przepis o nazwie, która kojarzy się raczej z miastem położonym na północy Włoch? Jedna z teorii mówi o tym, że przepis faktycznie przywędrował wraz z kucharzami z Genui. Oba wspomniane miasta stanowiły 2 największe włoskie, współpracujące ze sobą porty. Możemy zatem wyobrazić sobie, że oba te miejsca miały na siebie nawzajem spory wpływ, także pod względem kultury kulinarnej. Inne źródła mówią, że przepis przywędrował nie z Genui a z Genewy, a jeszcze inne, że został stworzony przez kucharza, z krwi i kości neapolitańczyka, którego zwano "o Genoves". Tak czy siak, ten aromatyczny, swego rodzaju sos stał się jedną z najbardziej charakterystycznych potraw regionu Kampania i z całą pewnością każdy, kto odwiedza tę część Italii, powinien choć raz go spróbować. Jest to danie, które porównać można do naszego rosołu, czy bigosu. Wersji przepisu może

Piwoniowa konfitura

Im bardziej zagłębiam się w temat jadalnych kwiatków i innych, często nieco zapomnianych darów łąk i lasów, tym bardziej zadziwia mnie, ile roślin marnuje się w naszym najbliższym otoczeniu. No dobrze, może nie marnują się tak do końca, kwiaty w końcu zawsze cieszą oko. Gdy wpadam do wychuchanego i wypielęgnowanego ogrodu moich rodziców, to widzę jak oni drżą i obserwują pytająco- co też tym razem zagarnę do kuchni. Wszystkie moje próby zyskują finalnie aprobatę, także od czasu do czasu faktycznie coś podkradam. Dzisiaj padło na piwonie, które w tym roku kwitną wyjątkowo pięknie. Zrobiłam 2 słoiczki na próbę, a potem to już ile się dało... :)

Marmurkowe jajka z kminkiem

Kocham sytuacje kiedy kuchnia, tak przyjemnie mnie zaskakuje! Niepozorne danie, a urzekło mnie kompletnie. Podobno wywodzi się z regionu Śląska Opolskiego, no i tradycyjnie przygotowywane było na Wielkanoc. Uważam, że warto spróbować i wpisać na listę ciekawych dań, którymi można zaskoczyć gości. Kminek, który jest tutaj obok jajka bohaterem, lubię bardzo, ale jednak z umiarem. Ten przepis udowadnia, że umiar nie zawsze jest wskazany. Zaskakująco, smakuje nawet tym, którzy za kminkiem nie przepadają!